Strony

niedziela, 22 lipca 2012

Jak być kochankiem

Z racji tego, że mam niepowtarzalną okazję być kochankiem pomyślałem, że napiszę poradnik. Zupełnie się na tym nie znam więc się wypowiem.

W życiu jestem stosunkowo dobrze zorganizowany a w pracy organizowanie to moje główne zadanie. Wiem więc, że grunt to dobre przygotowanie i dobry plan. A ja każdy plan zaczynam od założeń:

  • Spotykamy się po kryjomu i nikt nie może się dowiedzieć
  • Nie podejmujemy niepotrzebnego ryzyka
  • Nigdy nie będziemy razem
  • Nigdy nie będziemy wymagać, naciskać
Proste. Prawda? Z tego wynika kilka zasad:


Ograniczona komunikacja
W dzisiejszych czasach można się komunikować na wiele sposobów. Mail. telefon, sms, skype, forum, facebook, gtalk... Sporo tego. Tak być nie można. Potrzeba czegoś gdzie można łatwo osuwać wiadomości. 

  • Maila odpada bo tam usunięta wiadomość ląduje w koszu i trzeba ją osunąć jeszcze raz. Za dużo roboty.  
  • Telefon ryzykowny - nie wiadomo kto odbierze. Trzeba mieć podkładkę. 
  • SMS - ryzykowniejszy niż telefon ale wiadomość łatwo zmazać.
  • Skype jest super bo można się zobaczyć ale trudno się umówić bo trudno osuwać się tam zapis z dyskusji.a nie warto dzwonić w ciemno
  • Facebook - łatwo się dogadać, łatwo usunąć dialog i jest to dość powszechny sposób aby sobie pogadać. Jedyne zagrożenie to że przez ramie ktoś zajrzy.
  • Gtalk - znakomite narzędzie ponieważ umożliwia rozmowę "off the record"
  • Forum - zostawiłem na koniec bo to w sumie ciekawa opcja którą chyba przetestuje. Zakładamy sekretne forum w internecie. każdy z nas tworzy sobie tam konto z nic nie mówiącymi nickami. Logujemy się korzystając z trybu "incognito" w przeglądarce (historia nie jest zapamiętywana). Jedyny problem to nienatychmiastowość. 
Podkładka
To jakieś uniwersalne uzasadnienie, wymówka którą warto mieć. Z marcelina było prosto. Robi ona projekt w którym ja biorę udział w sposób wirtualny. Czyli niby coś robię i gdzieś tam figuruje. Dzięki temu zawsze mogę do niej dzwonić, wysłać sms czy zagadać na fejsie. I nasza zasada jest taka, że pierwsza moja wiadomość zawsze jest neutralna.  Jeśli chodzi o jej wiadomości to może pisać do mnie zawsze.

Plecak
Kiedy do niej jadę biorę plecak. Ubieram się maksymalnie lekko. W plecaku mam wodę, bieliznę na zmianę i sporo wolnego miejsca. Nie kupuje rzeczy, które zostawiają po sobie "rzeczy. ostatnio kupiłem lody, okazało się że kupiłem dobrą markę której ona nigdy nie kupuje, zostawiliśmy poplamioną koszulkę, kanapę, zapaćkaliśmy stół. Pewnie zastanawiacie się po co wolne miejsce w plecaku? A no nie rozrzucam swoich rzeczy po całym pokoju. Plecak jest koło łóżka i jeśli coś odkładam (portfel, komórka) lub zdejmuje (zegarek, koszulka, spodnie) wszystko trafia do plecaka. Opakowania, śmieci i gumka również. W razie czego chwytam plecak i już mnie nie ma. 

Sprzątanie
Po naszym spotkania Marcysia sprząta. Z praniem pościeli i wyrzuceniem śmieci. Tak na wszelki wypadek. Zapach pozostaje. Nie zostawiam jej żadnych pamiątek ani prezentów.

Bezpieczny seks
Ona bierze tabletki ale i tak używamy gumki.

Znajomość
Znam jej chłopaka. Nie jest to może jakiś mój wielki kumpel ale znamy się z widzenia i jak się spotykamy to mamy o czym gadać. To nie jest jakiś dureń - zdaje sobie sprawę z tego że Marcelina mi się podoba. Z reszta chyba nwet jej to powiedział. Ale jak na zakochanego chłopaka przystało nie ma zielonego pojęcia że jego dziewczyna podobnie myśli o mnie. Wierzę jednak w coś co nazywa się intuicją. Wg. mnie on wyczuwa coś. Nie tak aby od razu mieć konkretne podejrzenia, szukać i szpiegować ale będzie miał umysł otwarty na wskazówki. Wystarczy mu ich nie dawać i wszystko będzie ok. Dlatego nie mogę zerwać z nim kontaktu tak zupełnie. Z drugiej strony nie będę też specjalnie zacieśniał więzi. Ale czy można w taki kontrolowany sposób otrzymać znajomość? No i przydałoby się spotkać od czasu do czasu razem. To będzie koszmar. To najgorsza część planu. 

sobota, 21 lipca 2012

Minte

W mitologii greckiej nimfa w Podziemiu. Uchodziła za córkę Kokytos. Była kochanką boga Hadesa. Persefona przemieniła ją w miętę podczas próby uwiedzenia przez Hadesa

Inna wesja jaką znalazłem:
Nazwa "mięta" pochodzi z greckiego od imienia nimfy Menthe (Mente, Minto, Minta, Minte), zamieszkującej Podziemie i będącej kochanką Hadesa. Ten chcąc ją uchronić przed zazdrością i prześladowaniami Persefony (żony) zamienił nimfę w roślinę miętę.

Tak czy siak - mamy tutaj romans, zdradę i przemianę. Zupełnie jak na moim blogu. Ciekawe - czy za parę tysięcy lat blogi staną się nowymi mitami? Też mam romans i zdradę. Brakowało tylko przemiany. I znalazłem ją. Sięgnąłem do pierwszego posta. 

To co teraz robię zupełnie do mnie nie pasuje. Byłem przecież takim miłym i dobrym gościem. Przez 10 lat był przykładnym chłopakiem i narzeczonym. Jak każdy związek tak samo mój i M wymagał kompromisów i choć seksu miałem raz na miesiąc (max) i choć sporo myślałem o zdradzie i choć miałem kilka okazji nigdy nie skorzystałem. Unikałem kuszących sytuacji i ucinałem relacje które mogłyby się tak rozwinąć. Byłem dobrym chłopakiem. Nie imprezowałem na studiach, nie piłek alkoholu i nie paliłem trawki. Codziennie rano zaraz po obudzeniu uśmiechałem się do niej i mówiłem jej "Kocham Cię", 

Wiele osób pragnie takiego związku. Wielu taki ma. Wielu po 10 latach takiego związku mają już dosyć. Żona, dzieci, pies, praca, dom, praca, dom, praca, dom. Zygają tym. Kiedy na to spojrzę od tej strony to jestem w cholernie komfortowej sytuacji. 

Kiedyś na tym blogu napisałem: Ciągle spotykam dziewczyny które miały do czynienia z kretynami a potem wypisują głupoty i szerzą krzywdzące opinie o facetach. Ja chce być normalnym facetem i chciałbym pisać o czymś zdrowym, pięknym i dobrym. 

Teraz trochę żałuję. Mam wyzuty sumienia. Uczucie jest wspaniałe, czuje że odżywam i budzę się z emocjonalnego marazmu. Nie podoba mi się to w co się zmieniam. Mój związek z Marceliną nie może potrwać długo. 

Ale na razie niech sobie jeszcze przez chociaż chwilkę będzie. 

środa, 18 lipca 2012

Smak kobiety

Ostatnio wspomniałem o tym że czasami chodzę po domu bardzo głodny przez pół dnia mimo pełnej lodówki. Często tak mam że mam ochotę na coś bardzo konkretnego. Tort czekoladowy z wiśniami i likierem. Pistacje z nutellą. Banan podsmażany z cukrem.

Mam tak że nachodzi mnie ochota na kobietę. Mam ochotę na smak kobiety. To co zaraz napiszę jest dziwne ale dla mnie smak cipki to najlepszy smak na świecie. Nie każdej i nie zawsze - ale zazwyczaj to najcudowniejsza ambrozja. Aksamitny balsam dla moich ust. Uwielbiam wilgoć i soczystość. Czystość i wyrazistość smaku. Lekko kwaskowy? Metaliczny?

Wiem. Dla niektórych to obrzydliwe co teraz piszę a będzie jeszcze gorzej. Uwielbiam robić dobrze kobiecie ustami. Język jest wrażliwy, wilgotny i delikatny. Mam o wiele lepsze wyczucie tego co się dzieje i co dotykam. Poza tym język to znakomity mięsień który nie męczy się tak szybko. No i oprócz języka mam jeszcze usta i zęby i skórę policzka a nawet nos. Ach - i jeszcze oddech. A palce? Palce to tylko palce i nic więcej. Co najwyżej paznokieć jest którym można co najwyżej podłubać.

Nie jestem jakimś ekspertem. Nie przykładałem się do nauki. To nie ma być wykład a tym bardziej nie chce mówić wam jak macie to robić. Róbcie jak chcecie. Róbcie jak chce tego ta druga strona. Po prostu robię tak a tak. Skomentuj jak masz jakąś radę.

Zaczynam delikatnie. Całuje okolice, chucham i muskam. Pomagam sobie palcami. Potem przykładam wilgotny język płasko i dociskam lekko. Zazwyczaj dzięki temu łatwo odnajduje łechtaczkę i przy okazji nawilżam okolice. Zmieniam tępo, liżę, trącam, wykonuje różne ruchy w różne strony. Ssę, ślinię i znowu pomagam sobie palcami. Czasami przerywam, czasami bardzo zwalniam. Coraz mocniej adekwatnie do rosnącego podniecenia partnerki. Potem jak ta najlepsza część dla mnie - wkładam cały język w cipkę tak głęboko jak się tylko da. Bo tam smak jest najintensywniejszy i najczystszy. He he... normalnie teraz ślinka mi cieknie jak to pisze. Dosłownie.

Uwielbiam ten smak. Ubóstwiam. Wysysam go łapczywie z cipki partnerki. Kiedy ona kończy to i ja kończę upaćkany śliną i wydzieliną z uśmiechem na twarzy.

---------
Jeśli komuś obrzydziłem tym postem dajcie mi znać. Ten blog nie jest po to aby obrzydzać. Wręcz przeciwnie.

Poproszę danie dnia

Mam taką zasadę. Kiedy w restauracji zamawiam jedzenie w menu szukam czegoś czego jeszcze nie jadłem.  Czasami chodzę głodny pół dnia bo lodówka jest mimo że pełna nie ma "nowych smaków".

Mógłbym w tym momencie zrobić porównanie do tego, że przez 10 lat zamawiałem to samo ale nie o to mi chodziło. W tej metaforze bardziej chodzi mi o to, że - jak łatwo wyczytać z bloga - przyciągam jakieś sensacyjne kobiety. Zdarzyło mi się ostatnio poznać dość zwyczajną dziewczynę. Przynajmniej takie sprawia wrażenie.

Robię zlecenie dla pewnego anioła biznesu który finansuje fantastyczny projekt. Występuje tam w roli konsultanta. Bardzo przyjemne i dobrze płatne zlecenie. Najpierw spotkanie zapoznawcze w kawiarni. Potem w biurze konkretna praca nad projektem w całym zespole. Zespół to 4 osoby a każdy to specjalista w innej dziedzinie. Ula kieruje całym zespołem, kieruje projektem i przed szefem składa raporty z postępów naszych prac. Ma tyle lat co ja. Ma znakomitą figurę, drobne zmarszczki wokół oczu, radosne spojrzenie i ładny uśmiech (chociaż rzadko się uśmiecha).

Nie ma relacji między nami. Pracujemy. Po prostu koledzy z pracy. Ale wydaje mi się, że lubi mnie. Jest wolna i szuka faceta (to wiem z innych źródeł). Wydaje się taką normalną dziewczyną z normalną pracą szukającą normalnego faceta.

Mam ochotę zamówić coś normalnego.

wtorek, 17 lipca 2012

Miętowy smak zemsty

OK. Miałem być zły okazało się, że nie jestem a teraz... sam już nie wiem co ja jestem.

Sprawa jest bardzo prosta i logiczna. Marcelina zmieniła zdanie. "Może wpadniesz dzisiaj na film?" taki dostałem SMS. Starczyło mi obycia w tych sprawach aby domyślić się że nie chodzi o film. Marcelina to dziewczyna mojego serdecznego kumpla z którym znam się od lat, z którym widuje się na piwku co jakiś czas i na imprezach znajomych. Coś zaczęło się między nami dziać i podjęliśmy dojrzałą decyzje tego nie rozwijać. Ale potem nam się odwidziało.

Ja myślę, że ma to sens.

Krótka rozmowa przez telefon i o 12tej w nocy byłem w aucie w drodze do niej. To profesjonalistka - zdradzała już swoich chłopaków wcześniej. Tym razem miało być inaczej... no cóż. Nie wyszło. Ale zna się na rzeczy. Nie gadamy przez maile czy smsy. Jedynie telefony do siebie. Ona pisze pracę magisterską więc ja pożyczam jej materiały które zachowałem ze studiów.
Wszelkie wcześniejsze rozmowy w których można było wyczyctac chociaż cień napięcia między nami zostały usunięte. Spotkaliśmy się w nocy kiedy sąsiadów nie było w oknach. Telefony wyłączone. Pełna profeska.

Na początku było niezręcznie. Zdejmij kurtkę, czy zrobić Ci coś do picia, zobaczmy co jest w telewizji... usiadła blisko mnie ale bokiem i w dość głębokim siadzie - raczej mało wygodna pozycja do całowania. Ja przyjąłem pozycje taką że wystarczy że się pochylę i mogę całować. Chyba z 30min czekałem na sygnał. Zdjęła okulary kiedy ja patrzyłem na nią nieco za długo. I ona spojrzała na mnie. O ułamek milimetra przysunąłem głowę. To taki ruch naprawdę krótki. Ona uniosła swoją brodę więc coraz bardziej zbliżałem moją twarz do jej twarzy. Na moment zatrzymałem w odległości w której czuje się oddech tej drugiej osoby. To taki moment kiedy ona może zacisnąć wargi, obniżyć brodę i spojrzeć wzrokiem wyrażającym niepewność i strach. Ostatnia szansa aby zrezygnować. nie zrobiła tego. wyciągnęła szyje i nasze usta spotkały się. Całowaliśmy się długo. Pieściłem ją delikatnie. Tuliliśmy się się. Czuliśmy swój zapach.

Nie wiem ile razy mam pisać, że seks nie jest dla mnie najważniejszy. Brzmi jak słabe clishe ale ja serio tak myslę i na serio w to wierzę. Przez 6h tuliliśmy si miętosiliśmy się. Gadaliśmy i po prostu patrzyliśmy na siebie z pożądaniem. No dobra - ale dlaczego seksu nie było? Chcialiśmy i próbowaliśmy ale początkowo ja nie mogłem. Po prostu krew nie dopływała do tego organu. Stres i poczucie winy (taka jest moja wersja). A działa to tak:



W końcu miałem puknąć dziewczynę kumpla. Ale potem kiedy ja już mogłem to ona nie chciała - rezygnowała w trakcie. To samo. Sabotażysta.

To była cudowna noc. Magiczna. Niesamowita. Pap mi się śmieje do teraz. Mam super nastrój uśmiecham się i wszystko mnie bawi. Dawno tak dobrze się nie czułem. Ten blog jest mieszanką rzeczy słodkich i gorzkich (stąd nazwa). Dzisiaj - sama słodycz. Czy to miłość?

HA HA HA HA nie! Na niebiosa nie. To uczucie zaspokojenia zemsty. Zemściłem się nie niesprawiedliwości świata. Ze wstydem stwierdzam, że to dobre uczucie.

Musze kończyć. Chciałem wam napisać nieco więcej o tym jaka ona jest  i co ona myśli ale nie mam czasu. Jadę do niej.

poniedziałek, 16 lipca 2012

(Nie)zły chłopak

Miałem plan. Możecie o nim poczytać w poprzednim poście http://mietowykochanek.blogspot.com/2012/07/jestem-zym-czowiekiem.html
I jak to zwykle bywa cały plan poszedł do piachu.

Spotkałem się z dziewczyną mojego kumpla. Poszliśmy do kina. Napięcie dawało się wyczuć. Było super, podniecająco, emocjonująco i w pewnym sensie romantycznie. A potem wszystko zjebałem. Siedzimy sobie spokojnie po kinie, gadamy o filmie i jemy sałatkę z kurczaka. No to sobie myślę "Dobry moment aby zacząć gadać o konkretach" Więc mówię
Chciałem z Tobą pogadać o czymś ważnym. Bo widzisz wyczuwam pewne napięcie między nami. Podobasz mi się i chodzą mi po głowie rzeczy z których nie byłby zadowolony Kuba i wydaje mi się że Ty tez masz takie myśli. Mamy w takiej sytuacji ...


Więcej nie dałem rady powiedzieć. Marcysia zaczęła w mało skoordynowany sposób wymachiwać rękoma. Robiła to już wcześniej ale najwyraźniej zestresowany zapomniałem nawiązywać kontakt wzrokowy. Przestałem mówić kiedy ona już wstała ze swojego siedzenia machając rękoma mówiła "Nie nie nie przestań mówić!". Zwróciła uwagę kilku osób z sąsiednich stolików. Zrobiło się niezręcznie. Umilkłem i... zmieniliśmy temat. Ona po prostu nie chciała o tym rozmawiać. 


Mam taką zasadę której się trzymam "Nie będę robił rzeczy na które ta druga strona nie ma ochoty." Fajnie brzmi prawda i pewnie większość z was potakuje teraz głową myśląc że też ma taką zasadę albo że warto by taką zasadę wprowadzić. Gówno prawda. To zwalnia z odpowiedzialności za przejmowanie inicjatywy. Generalnie ta zasada doprowadziła do impasu. 


Wyobraźcie sobie dwójkę napalonych osób które wyraźnie na siebie lecą. Kręcą się w kółko, półsłówka, podteksty, spojrzenia i żarciki. Uśmiechy posyłane sobie jak pocałunki. Rozpieramy się wzrokiem i ukradkiem staramy się pochwycić zapach tej drugiej osoby. Po randce pojechaliśmy do niej. Nie było to w planach ale pod jakimś kretyńskim pretekstem odprowadziłem ją do domu. Ona zaprosiła do środka. Miałem niby coś zabrać i zmykać. I był tam taki moment kiedy przez okno w kuchni wlewało się intensywne światło zaraz po burzy, wiecie - takie światło jakby słońce chciało wynagrodzić te chmury i przelotny deszcze. Światło odbija się jak szalone od stołu, szklanek i rozświetla jej włosy robiąc aureolę a potem wpada w jej oczy i tam zatrzymuje się na chwile dłużej. Nawet teraz jak to piszę łomoce mi serce. Idealny moment aby pocałować piękna kobietę. Taki moment kiedy spowalnia czas i wszystko dzieje się powoli. Ruch ręki muskający policzek, powieka tuż przed tym jak ona spojrzy na mnie, usta delikatnie rozchylone kosmyk zsuwający się z czoła kiedy odchyla głowę. Wziąłem co miałem zabrać i poszedłem do domu. 


Dlaczego? Kurwa dlaczego? Chciałem ją pocałować ale ona "nie chciała". Tzn. chciała ale nie dała mi tego wprost do zrozumienia. Chodzi o to że lubię jasne sytuacje. Nie czuje tej aury tajemniczości. Wolę bardziej określone sytuację. Pogadać o tym wprost, ustalić co i jak. Mało romantyczne - wiem. ALe romantyzm można znaleźć gdzieś indziej. I w zasadzie to nie musi być rozmowa. To może być ten nieokreślony język gestów i spojrzeń. Coś... cokolwiek. Tymczasem marcelina zachowywała się jakby nigdy nic. Z jednej strony daje sygnały że się mną interesuje. Z drugiej nie daje sygnałów "zbliżeniowych".


Mój penis ma taki radar. Nie wiem czy to wada czy zaleta, ale zupełnie jakby on wyczuwał rzeczy których ja nie czuje. Moja była (ta z którą spędziłem 10 lat) nie bardzie przepadała za seksem. A ja właśnie tak i bardzo cierpiałem z tego powodu. Rozsadzało mi krocze. Zepsuta sperma z jąder powodowała depresje z mózgu (to metafora). I czasami M oddawała mi się aby mi ulżyć. Raz na miesiąc? Nie miała ochoty na seks ale widziała że nie jest mi dobrze (a może po prostu miała dosyć mojego złego nastroju). Cieszyłem się jak głupi na to że w końcu zaspokoję chuć. Kiedy jednak przychodziło co do czego i byliśmy już nadzy i ona rozłożona i gotowa jak u ginekologa mój mały wyczuwał, że ona wcale nie ma ochoty i odmawiał współpracy. I czekałem kolejny miesiąc :( Żal jaja ściska. 


Marcelina nie jest pewna. Kocha swojego chłopaka i nie chce go zdradzić. Pogadaliśmy w końcu o tym online. Wcześniej popełniała ten błąd i tym razem ma być inaczej. Ale z drugiej strony chce i prowokuje. W wtedy w kuchni pozwoliła by, poddała by się i było by cudownie. 


Wiem - miałem być złym chujem. Nie wprost powiedziała mi że mogę zrobić krok a ona nie zrobi kroku do tyłu. Napisała że sama jednak kroku do przodu nie zrobi bo to by była zdradza. Takie wygodne podejście bo zawsze może powiedzieć że była bezbronna wobec mojego uroku osobistego, że to poza jej kontrolą, że to ja jej zawróciłem w głowie. Miałem być hujem i miałem wykorzystać dziewczynę, rozwalić im związek, zrobić krzywdę kumplowi. Ech....


Nie zrobię tego kroku. Przynajmniej nie teraz i nie w taki ordynarny sposób. Kiedy spotkamy się na imprezie, wypiję kilka drinków i ona też, i będzie okazja i będzie miejsce to na pewno to zrobimy. Póki co jednak mamy możliwość nie kusić losu i to robimy. Mieszkamy daleko od siebie a gadanie przez FB to nie zdrada prawda. 


Wkrótce ma imieniny. Będzie robić imprezę. Zostałem zaproszony :D

piątek, 13 lipca 2012

Jestem złym człowiekiem

"Chciałem z Tobą pogadać o czymś ważnym. Bo widzisz wyczuwam pewne napięcie między nami. Podobasz mi się i chodzą mi po głowie rzeczy z których nie byłby zadowolony Kuba i wydaje mi się że Ty tez masz takie myśli. Mamy w takiej sytuacji 4 wyjścia:

  • nic nie zrobimy i dalej będziemy orbitować wokół siebie z tym nieznośnym napięciem
  • zerwiemy wszelki kontakt i pójdziemy w swoją stronę
  • romans o którym nie powiemy Twojemu chłopakowi - zobaczymy jak nam będzie i co wyjdzie to wyjdzie
  • zerwiesz z Kubą"
Marcysia jeszcze nie usłyszała tych słów więc nie wiem którą opcję wybierzemy. Jutro idziemy do kina. Sama rozmowa z tym kinem była zabawna. Ja jej mówię, że idę do kina i czy idzie ze mną. A ona na to, że byłaby to randka i że ma chłopaka więc chyba nie. Ja na to, że to zależy jak do tego podejdzie. Natychmiast odpisała: "Więc podchodzę do tego właściwie i idę ;)"

Wyjaśnię może kontakt. Kuba z kolegami i swoją dziewczyną wybrali się na długo planowane wakacje rowerowe po mazurach. Okazało się że Marcelinie nie bardzo to pasuje. Rower jej się psuł, opaliła sobie kark i miała odciski na wszystkich palcach. Chłopaki ciągle gadali o hobby i nikt się nią nie zajmował. Zrobiła scenę, zsiadła z roweru przy dworcu, wsiadła w pociąg i wróciła do domu. Jej chłopak został i dalej pedałuje ze swoimi kolegami przez mazury a Marcysia siedzi sama w domu przez jeszcze następne 5 dni. Rozczarowana, zła i rozgniewana. Pytała się czy dam radę dzisiaj przyjechać na naleśniki. Naleśniki! :D

W poprzednim poście pisałem o całej tej sprawie i zastanawiałem się czy mogę mojemu kumplowi odebrać laskę. W zasadzie to nie. Pytanie było inne. Czy powinienem to robić. To dwie różne sprawy. Mogę to zrobić bo mam taką możliwość i chcę. Chcę bo mi się podoba. Jest takie równanie w prakseologii jeśli chcesz i możesz to na pewno to zrobisz. Jeśli czegoś nie robisz to albo nie masz możliwości albo tak naprawdę nie masz na to ochoty.  

Teraz uwaga - będzie trochę smutno. Z tym równaniem to tylko wymówka ubrana w ładne słowa. Nie jestem głupi. M. zerwała ze mną bo się w kimś zakochała. Ten koleś ją podrywał i ją poderwał. Co prawda powody naszego zerwania były inne ale on był bodźcem / pretekstem. Widzę co się dzieje. Zostałem skrzywdzony i mszczę się krzywdząc innych. To takie clishe, że ja pierdole. Jakis psycholog którego imienia nie pomnę mówił o tym że z tego własnie biorą się wszystkie problemu ludzkości. Z takie sytuacje często eskalują. Z jego obliczeń wynika że problemy ciągnąć się mogą przez 7 pokoleń. Podręcznikowym przykładem jest wykorzystanie dziecka. Skaza przenoszona jest na relacje z rodziną i np: nadopiekuńczo podchodzi do dzieci. Takie dzieci dorastają z wyuczoną bezradnością i nienawiścią do matki. Dzieci tych dzieci mają jakieś inne problemu itd itd. Jeden syf prowadzi do kolejnego. Kluczem jest przerwanie tego błędnego kręgu. 

Brzmi to bardzo mądrze, dojrzale i ... dobrze. Super że posiadam taką wiedzę. Dzięki temu mogę być lepszym człowiekiem i przyczynić się do tego, że świat będzie lepszy. Wybaczcie patetyzm ale chciałem uzyskać efekt kontrastu kiedy napisze wam, że mam to gdzieś. 

wtorek, 10 lipca 2012

Dziewczyna kumpla do mnie startuje

Nie jestem dobry w odczytywania tego typu sygnałów. Pamiętam kilka lat temu jak bylem z M w stałym związku czasami były takie dziwne sytuacje. Mamy spotkanie z klientką, kontrachętem albo starą znajomą po którym M uśmiecha się lekko i kręci głową patrząc na mnie z takim... takim spojrzeniem w którym wiadomo że o coś chodzi ale... oczywiście facet nie wie o co chodzi. Więc pytam: "Co?"
- M: Jak to co?!
- Ja: Co się stało? Coś zrobiłem? Coś powiedziałem?
- M: Nie widziałeś?! Przecież ona robiła maślane oczy!
- Ja: Nie wiedziałem że jest lesbijką... a ty nie masz z czego się cieszyć bo i tak jesteś w stałym związku...
- M: Mówię o Tobie. Podobasz się jej
- Ja: 0.o... serio?!

Przed stałym związkiem byłem zbyt nieśmiały. W stałym związku nie potrzebowałem odczytywać takich sygnałów. Teraz robię co mogę ale jak to mówią: "Czego skorupka za młodu nie nasiąknie...czy cośtam" (w przysłowiach tez nie jestem dobry). Tym razem jednak jestem prawie pewny.

Kuba to fajny gość. Mamy to samo hobby. Poznałem go dawno temu. Wspólnie jechaliśmy na pewną konferencje. To naprawdę miły facet. Jest miły, uprzejmy. Wygląda na kupę. Duże okrągłe oczy, okrągła twarz ale nie gruba. Jak się uśmiecha robią mu się dołeczki na policzkach (mi tez). krótkie włosy. Radosny, zabawny - można by odnieść wrażenie że on zawsze ma dobry nastrój. Na pewno dobrze tuli. Piszę to wszystko bo jest bardzo podobny do mnie. Nawet z fizjonomii.

Marcelina to fajna dziewczyna. Poznałem ją kiedy wpadłem do Kuby w odwiedziny. Mieliśmy się wieminić książkami. Dzwonek do drzwi, Kuba otwiera i od razu słychać "Ja pierdole! Co tu tak jebie?!" Kuba się golił i użył nowego aftershawe. Ta jakże urocza scena idealnie podsumowuje Marcelinę. Jest bezpośrednia, naturalna. Zwykle takie laski są zwariowane, nieobliczalne i szalone. Marcelina jest spokojna i skupiona.

Właśni skończyła studia czyli ma ile? 24 lata? Jest niewysoka, ma mysie lekko kręcone włosy. Dziewczęcą urodę i grację. Bystre oczka, małe usta słabo zarysowane. Wiele osób ma ostra granice pomiędzy czerwienią ust a skórą twarzy. Inny kolor, inna faktura. Usta Marceliny są delikatne i ... po prostu fajne. Nie wiem jak to opisać. po prostu fajne i już.

Ma fajną figurę ale się jej wstydzi. Jest mądra ale czasami robi z siebie idiotkę. Boi się pająków, ciemności i ... że ją porwie ufo. he he... ale serio. Na poważnie. Boi się Ufo. W ogóle bardzo strachliwa. Boi się o swoją przyszłość, że robi złe wrażenie, że źle się ubrała...

Wiecie co dziewczyny - to działa. Głupiutka drobna dziewuszka boi się i potrzebuje pomocy. Wymiękam. To zupełnie wytrąca z racjonalnego myślenia. Łapie się na to jak mała dziewczynka. To działa jak jakiś cholerny magnes.

Wyczuwam wyraźne napięcie pomiędzy nami. Podczas pierwsze spotkania pytała mnie o to co robię, czym się zajmuje. Wprost powiedziała że chce mnie bliżej poznać. Ale to oczywiście nic nie znaczy. zagadała mnie na Facebooku. Jest bardzo miła i robi rzeczy których zazwyczaj nie robi. Obiecała że upiecze placek następnym razem jak wpadnę z wizyta. Kiedy byłem  u nich powiedziała, że to żaden problem abym u nich nocował. Powiedziała żebym wpadł wcześniej to zagramy w planszówkę. Zaprosiła na pokaz filmowy który organizowała (byłem a jej chłopak nie).

Wspominałem że Marcelina krytykuje grubych? Moje zdjęć sprzed roku też objechała. I swojego chłopaka też krytykuje. I siebie też krytykuje. Ma kompleksy bo ma starsza siostrę która odnosi sukcesy w Londynie i młodszą z której się śmiała bo była gruba. Teraz sama ma kilka kilogramów więcej i ma dysonans poznawczy. ech... urocze.

Gadałem z nią do 3ciej rano o pierdołach. A następnego dnia połączyliśmy się przez skype i ona pokazywała mi swój dom rodzinny (chodziła z laptopem i pokazywała swój pokój). Ja zaoferowałem jej małe zlecenie w ramach mojej firmy bo akurat potrzebowałem kogoś o jej kompetencjach.

Bardzo wrażliwa na krytykę. Zestresowana. Bezradna. Cudowna. Ma ochotę ją tulić i całować. Mówić jej jaka jest cudowna i boska. Chce aby była moja boginią. Chce otoczyć ją silnym ramieniem, oddać swój parasol, przenieść nad kałużą. Oddaj jej swoje mieszkanie, dać pracę. Chcę budzić się koło niej z pocałunkami na twarzy. Chcę widzieć jej uśmiech za każdą miła rzecz i każde miłe słowo jakie powiem.

sobota, 7 lipca 2012

Diablica potulna w łóżku

O Ewie pisałem już jakiś czas temu.
http://mietowykochanek.blogspot.com/search/label/Ewa

Diablica - tak lubi o sobie mówić - okazała się niewypałem. Pisząc pikantne teksty mówiła coś że się rzuci na mnie, rozedrze koszulę, skonsumuje łapczywie. Miałem nie zakładać koszuli jeśli chcę aby zostały przy niej guziki. Okazała się potulna jak baranek.

Wiele osób mówiło mi o tym, że roztaczam wokół siebie aurę spokoju. Jakbym miał narzucony na siebie jakiś czas obszarowy. Moje opanowanie, spokój i flegma udziela się innym. Ewa nie mogła uwierzyć w to jak się przy mnie zachowuje. Była cicha, spokojna i... chyba niepewna. Przynajmniej tak mi się wydawało. Dziwiło ją że pozwala mi na dotyk i macanie. Powiedziała że ma taką technikę doprowadzania facetów do "szaleństwa". Wiem że na pewno mnie by doprowadziła. Do kórwicy chyba. Proszę o wybaczenie wszystkie panie które stosują tą technikę. Ja widziałem filmy i wiem że to romantyczne i że nakręca atmosferę i buduje podniecenie. Wyjdę teraz chyba na jakiegoś buraka ale na mnie to nie działa. Z tego samego powodu nie chodzę do klubów GoGo.

Kiedyś być może napiszę o tym nieco więcej. W tym poście najważniejsze jest dziwne zachowanie Ewy. Dziwne nie z mojego punktu widzenia a dla  Ewy. Nie mogła się nadziwić z tego jak się zachowuje. Powtórzyła to chyba z 7 razy. Gdzieś zgubiła po drodze dzikość, brak samokontroli, szaleństwo i obłęd.
Zachodzę w głowę czy po raz pierwszy nie była sobą czy po raz pierwszy była sobą. Szalona, zwariowana, lekkomyślna, brutalna, agresywna, kocica, chamska... u mnie była cicha i spokojna. Nawet zbyt spokojna.

Seks był słaby. nie miałem swojego dnia., przez cały dzień zrobiliśmy to dwa razy i było dość szybko (naście minut?). Traciłem ciśnienie w rurach. Każdy z nas ma swoje ulubione godziny. Wieczorami mam największa gotować bojową. Najgorzej rano. Ewa przyjechała do mnie w zasadzie rano i robiliśmy to w południe (wieczorem jej mąż wraca do domu).

Ewa była gibka i miękka w ruchach. I to w zasadzie jedyna fajna rzecz. Była cicha, miała zamknięte oczy i jakby "wyłączała się". Wydaje mi się że miała orgazm ale nawet nie jęknęła. Naprawdę bardzo mało reakcji z jej strony. Albo byłem fatalny albo tak po prostu ma. Po tym co mi teraz pisze na FB raczej najgorszy nie byłem. To bardzo frustrujące. Seks to taniec dwu osób. Tam musi być komunikacja między nimi. Drobne gesty, miny, jęki, pocieranie a nawet napięcie mięśni może być wyczuwane prze partnera. Seks to dialog, wymiana informacji w wyniku które dochodzi się do jednego wspólnego wniosku. Orgazmu.
Tutaj był to raczej monolog.

Ewa ma 27lat, ma męża i dwóch chłopców. Jest bardzo niska (155cm). Z powodu ciąży przytyła 20 kg co przy jej wzroście to bardzo dużo. No co tu dużo gadać - ważyła 43kg czy coś takiego. Musiała wyglądać jak jabłko. Ciężko pracowała aby to zrzucić i nigdy nie wróciła do swojej wcześniejszej wagi ale trzeba jej przyznać że zrobiła sporo. Niestety nie bez kosztów. Jej małe piersi straciły jędrność, skóra jest luźna. Dodatkowo zniszczyła ją sobie złym odżywianiem i solarium. A na to wszystko siniaki po dożylnych zastrzykach z żelaza.
Katastrofa pewnie za chwile ktoś sobie pomyśli. Nic z tych rzeczy. Uwielbiam jej delikatne cycuszki. Siniaki nadają agresywnego charakteru a za skórę można chwytać (jestem typem chwytacza - bardziej od głaskania czy masowania lubię chwycić w garść fałd skóry i pomiętosić go - me gusta :D

Poza tym to wszystko blednie przy najważniejszej rzeczy. Ewa ma najznamienitszą cipkę z jaką miałem przyjemność się zabawiać. Różowiutka, drobniutka, pachnąca i słodka. Ewa zawsze ma skoszone trawniki w swoich ogrodach rozkoszy więc jej skóra jest przyzwyczajona. Na tej gładkiej skórze jest mała szparka która bardzo szybko robi się wilgotna w adekwatnych ilościach. Niektóre są suche, niektóre mają ślinotok a cipka Ewy jest w sam raz. Zadbana pachnie bardzo przyjemnie. Z radością rozchylała nogi i podkulała biodra abym miał lepszy dostęp swoich językiem. I skorzystałem z tego. Sięgałem najgłębiej jak się tylko dało po kobiecy nektar. Działa to na mnie jak afrodyzjak.
Okazała się przyjemnie ciasna mimo że jest matką. Za dużo w niej nie poszalałem bo jak pisałem... ciśnienie, rano, krótko... co ja będę się tłumaczył. Śmieszy Cię to? Wypchaj się. Ewa chce się ze mną spotkać jeszcze raz.

Kilka cytatów z FaceBooka:
kurde przezylam dzis cos zupelnie nowego...i bardzo mi sie to podoblo

  • bylo mi cudownie dzisiaj...bylam rozanielona pod kazdym wzgledem...
  • i chce ciebie wiecej!!!
    zaplatales sie gdzies gleboko w mojej glowie
    no a dzisiaj byles nie tylko w mojej glowie:P
    zrobiles juz na mnie wrazenie na 1 spotkaniu a dzisiaj jak stanales za mna w kuchni i odgarnales moje wlosy myslalam ze oszaleje....dzialasz na mnie bardzo kojaco...i za kazdym razem kiedy mam kiepski nastroj to po rozmowie z toba poprawia mi sie
    wiesz....czuje cos wiecej niz tylko pociag seksualny...
    czuje sie przy tobie swobodnie jakbym znala cie juz dlugo...a co najwazniejsze wiem ze mnie nie skrzywdzisz...
    lubie kiedy sie usmiechasz...masz takie fajne doleczki wtedymasz zabujcze spojrzenie ktore mnie chwilami paralizujeale i podnieca
    wydaje mi sie ze wytworzyla sie miedzy nami nie wiem jak to nazwac wiez chemia...i mam nadzieje ze nasza znajomosc zapowiada sie obiecujaco
    tak czy inaczej bedzie to najprzyjemniejsze uzaleznienie a niby to ja uzalezniam...
    .jestes jednym z niewielu naprawde fajnych facetow jakich w zyciu spotkalami imponujesz mi bardzo
    dobra koniec bo powiem za duzo 
    apetyt na ciebie to juz mi chyba na zawsze zostanie bynajmniej narazie rosnie w miare jedzeniachcialbys kiedys sprobowac z 2 kobietami?
    pytam teraz bo poznalam dzis fajna kolezanke i chcemy sie bawic razem...pomyslalam ze moze kiedys zabawimy sie we trojke

    Tak właśnie! A potem robi się jeszcze ciekawiej.

    nie bronilabym sie wogole...
    pozwolilabym ci na wszystko
    chcialbys mnie zwiazac?
    chce poczuc ze masz nademna kompletna wladze!!!

    No i co ja bidulek zrobię. Totalnie się na tym nie znam. Nigdy tak nie robiłem. Mam inne podejście do seksu które pewnie jeszcze dam rade opisać w innym poście. A tu taka propozycja. Jestem jesmenem. Nie mogę odmówić. Spróbuje. Sprawdzę. Kto wie - może odkryje w sobie jakąś swoją nowa naturę. Dam wam znać jak było.  

  • PS Czym związać kobietę?