Strony

środa, 12 września 2012

Seksi wiedza


Bardzo fajne wideo znalazłem kiedy poszukiwałem infomacji o swoim Mega Orgazmie. Moim podejrzeniem jest że to może być jakiś kobiecy orgazm. Ma wiele cech cech wspólnych: jest dłuższy, nie kończy przyjemności i odłącza cały mózg z nie jego część.

Wiedza jest kluczem do wielu rzeczy. Żeby dobrze zarabiać potrzebujemy wiedzieć rzeczy. Aby dobrze orientować się w naszej kulturze tez musimy wiedzieć. Kiedy robimy zakupy też lepiej wiedzieć co kupujemy i co nam jest potrzebne. Wiele osób jednak chyba zbyt poważnie podchodzi do "wyłączania myślenia" jeśli chodzi o seks. Zgadzam się że analizowanie w czasie seksu może przeszkadzać i trzeba odpuścić. Ale poza łóżkiem to chyba można sobie pofilozofować. Ja z natury jestem typem analizującym. Lubie badać rzeczy, eksperymentować, wyciągać wnioski, dowiadywać się nowych rzeczy i znowu eksperymentować i znowu wnioski.

Bez tego chyba zostałbym po prostu ruchojebem.

środa, 5 września 2012

Mega orgazm

O orgazmach uczyłem się na uczelni. Skończyłem antropologię i jestem lekarzem z wykształcenia. Wziąłem sobie fakultet z seksuologii z ciekawości. Nie będę tutaj przytaczał konkretów i detali bo nie są istotne. Wiedza nie dostarcza orgazmu a konkretnie ta wiedza nie sprawi że będzie się miało lepszy seks.

Mam znajoma która nie ma powonienia. Pewnie będę o niej jeszcze pisał na razie nie jest istotna. O tym że nie czuje ona zapachów zorientowała się jak była nastolatką! Miałem tez koleżankę z nietypowa wadą wzroku która powodowała że widziała ona świat nie symetrycznie jak my a jakby w efekcie rybiego oka. Dowiedziała się o tym dopiero jak na wycieczce szkolnej skomentowała dziwnie wykrzywiające się wieżowce. A ja dopiero od pewnego czasu dowiaduje się, że mam chyba nietypowy orgazm. Trwa on dłużej i jest bardziej intensywny niż u innych facetów. Niby oglądam te filmy i dziwie się jak Ci aktorzy mogą spokojnie stać na nogach podczas wytrysku, niby zawsze widziałem ich miny jak wykrzywiają sie na te kilka sekund, niby w komediach romantycznych widać było ile i jak to przebiega ale nigdy jakoś tego nie odnosiłem do siebie. Moja kochanka dopiero zwróciła na to uwagę. Powiedziała że uwielbia sprawiać mi przyjemność i patrzeć na mnie jak odchodzę od zmysłów podczas orgazmu.

Odchodzenie od zmysłów jest tutaj kluczową frazą którą traktuje dosłownie a nie potocznie. Ja faktycznie tracę zmysły. Nie chodzi tylko o to że zatracam poczucie własnego ego. To coś o wiele więcej. I własnie nie dawno miała okazje doświadczyć coś co określiło nową granicę tego ile tego "więcej" jest.

Mega orgazm miałem 3 razy w życiu. Tego typu określenie dotyczy zazwyczaj kobiet. Nazywany jest orgazmem wielokrotnym albo OjaPierdoleCoToKurwaJest-NieWiem-AleChceAbyTrwałoWiecznie (to moje wolne tłumaczenie z łacińskiej nazwy). I zdolna do jego osiągnięcia jest niewielki procent kobiet a osiąga go jeszcze mniejszy ułamek tego procenta. O tym że taki orgazm może przeżyć facet wyczytałem tylko raz w książce o seksie tantrycznym. Hindusi powstrzymywali swój wytrysk dzięki czemu mogli przedłużyć przyjemność. Na wykładach powiedziano nam, że to bardzo niezdrowe.

Z moją kochanką wybraliśmy się na 2 dniowy urlop w Bory Tucholskie. Już sama nazwa tego uroczego regionu kojarzy mi się z seksem. Totalnie bez sensu wyjazd bo niewiele widzieliśmy a tylko seks uprawialiśmy. Jak pieprzone króliki. Wziąłem sobie do serca co mi powiedziała o tym jaki seks lubi (mogliście o tym poczytać wcześniej). Wziąłem ją od tyłu i pchałem tak długo aż nie doszedłem. Wygodne łóżka i świeża pościel. Super sprawa. Było fajnie. Okazało się że nie mówiła prawdy. Jednak lubi inny seks. Taki z większą ilością pieszczenia, całowania, przerwami. Więc jednak raj nie istnieje - pomyślałem sobie wtedy. Nie wiedziałem co myślę.

Potem zrobiliśmy to jeszcze jeden raz i jeszcze jeden. Za każdym razem miała większa rozkosz, była bliżej orgazmu, jak byłem twardszy i dłużej mogłem. Za czwartym razem ona siedziała na mnie. Nigdy specjalnie ta pozycja mnie nie podniecała jakoś bardzo. Lubie sobie popracować fizycznie, ruchy kopulacyjne podniecają mnie a w tej pozycji się tylko leży. Zdarza się że mi po prostu opada - nie wiem... z nudów. Ale że był to czwarty raz to stał sztywno na baczność i dzielnie dźgał moją partnerkę a w zasadzie ona go dosiadała. I stała się rzecz niezwykła. Chciałbym ją wam opisać ale nie bardzo mogę bo nie pamiętam co się działo.

W życiu 2 razy zanotowałem zanik pamięci więc każdy taki przypadek wiąże się dla mnie z dużym przeżyciem. Kiedy w górach, w tatrach byliśmy na orlej perci gdy zaatakowała nas potworna burza z piorunami. 2h szlach zeszliśmy w 30min w pełnym deszczu, w środku chmury - zupełnie co innego jak burza z ziemi (pewnie było to niesamowite przeżycie ale nic z niego nie pamiętam). Za drugim razem po alkocholu jak miałem 20 lat - raz jeden jedyny raz urwał mi się film. Oraz po raz trzeci w tym hotelu w Borach Tucholskich.

Ze strzępów tego co pamiętam mogę wam powiedzieć z pełnym przekonaniem że przestałem być sobą. Byłem nie tyle prymitywnym dzikim zwierzęciem, nawet nie zwierzęciem. Miałem instynkt bakterii a może pojedynczej molekuły. Zupełnie jakby najpierw została odłączona kora mózgowa, potem móżdżek, a potem wszystkie pozostałe systemy i został tylko rdzeń kręgowy który wysyłał sygnały do mięśni że mają się zaciskać. Degradacja osobowości, inteligencji i tego czym jestem do poziomu totalnego zera. Przestałem istnieć. Przestał istnieć świat. jedyne co było to to uczucie przyjemności. To pamiętam.

Krzyczałem. Nie pamiętam tego ale moja kochanka twierdzi, że krzyczałem i że cały hotel na pewno już wie co robiliśmy. Jestem spokojnym i opanowanym człowiekiem. Nigdy nie podnoszę głosu i naprawdę rzadko się denerwuje. Kieruje się logiką i rozwagą w życiu. A tego wieczora krzyczałem ponoć nieskrępowanie, na całe gardło, wrzeszczałem i darłem się jak jakiś pojebaniec.

Zaczęło się od narastajacego podniecenia, podnosi się klasycznie ciśnienie w okolicach krocza i czuje zbliżający się orgazm. Po przekroczeniu stysku wiem że już jest nieunikniony. Lubie wtedy lekko powstrzymać orgazm bo to przedłuża przyjemność. Czasami robię to za wcześnie i nie ma wytrysku. Zazwyczaj jednak dochodzę. To kwestia ułamków sekund. Tego wieczora musiałem trafić w tą magiczną granice miedzy jednym a drugim. To równie trudne jak ustawić włącznik światła tak aby żarówka zapaliła się połową swojej mocy. Doszło do częściowego wytrysku. Czułem jak sperma przeciska się kanalikiem ale cześć została. Sam wytrysk nie sprawił normalnej przyjemności i ulgi z rozładowanego napięcia. i wtedy nagle to się stało. Panis jeśli to w ogóle jeszcze możliwe stwardniał jeszcze bardziej. Mocno chwyciłem moją partnerkę i zacząłem raptownie unosić swoje biodra. Potem nie pamiętam. Brakowało mi tchu, krztusiłem się jej włosami, miałem potworna suchość gardła, momentalnie zlałem się potem (dosłownie!) i rzekomo krzyczałem. Pomimo wytrysku penis był twardy jeszcze długo. Nie wiem jak długo bo nie pamiętam. Każdy ruch powodował eksplozje przyjemności. Na chwilę mój panis był epicentrum przyjemności wszechświata. Jeśli w jakiś sposób powstają światy równoległe to jest to według mnie idealny moment.

Nie było ponownego wytrysku. Po woli wracała mi świadomość. Leżałem nie mogą się ruszyć. Marcelinka zeszła ze mnie wykąpała się i dopiero wtedy nabrała odwagi zapytać  Co się stało. Była przerażona. Myślała że coś popsuła. Tymczasem ja leżałem sparaliżowany przyjemnością które jak fale wodne odbijające sie od ścianek zbiornika nadal jeszcze przechodziły przez moje ciało. Nie mogłem stać. Nie mogłem wstać. Cholera - nie mogłem ruszyć palcem. Nie mogłem skoncentrować wzroku na jednym miejscu. Nie mogłem mówić. Nie mogłem nawet myśleć za pomocą słów. Pościel była kompletnie mokra.

Dochodzenie do siebie na tyle żeby wstać i się wykapać trwało jakieś 20 minut. Podnieciłem się na samo wspomnienie tamtego wieczoru. To był mój trzeci megaorgazm i był to największy z nich. Poprzednie miałem podczas seksu oralnego oraz podczas onanizacji. Ten był bezkonkurencyjnie najlepszy.