Depresji nie ma. Tak samo jak kasy, seksu i radości.
Kasa
Ona bierze wszystko i kontroluje rachunki. Ja mam tego nie robić bo zapominam. I huj - ma racje. Nie wychowano mnie żebym się na kasie znał. W rodzinie nigdy dużej kasy nie było. Ojciec rzemieślnik na wsi a matka pani domu. Jak pewnie zauważyliście mam problem z pisaniem poprawie. Walę byki, orty i pomijam przecinki. Zbyt bystry to też chyba nie jestem. Zobaczcie jakie to sprytne. ona bierze cała wypłatę a potem przelewa mi na jedzenie do pracy, na zabawę, na bilety i takie tam. Pod koniec miesiąca i tak kasa na bilety idzie na jedzenie. Nie zarabiamy za dużo ale ona zdrowo się odżywia więc kupujemy te droższe mięsa, chleby po 5zł i avocado. Naturalne soki, ksylitor i stewię. Nie powiem - smaczne, głowa mnie nie boli i zgagi nie ma, ale kasy też nie mam.
Kto ma kasę ten kontroluje sytuację. Zasada sprawdza się w opisywaniu świata i mojego dwupokojowego mieszkania z piwnicą. Ale to nie jest najgorsze. Jak masz sytuację jaką masz to możesz przynajmniej ją jakoś przyjść i zaakceptować. Ale kurwa jak masz karę na "rozrywkę" a żona Ci marudzi że nie ma kwiatów, że jej nigdzie nie zabierasz, że nie kupujesz nic do domu to bierzesz ten rozrywkowy budżet i kupujesz taneczne kolorowe kwiaty dla żony dla swojej rozrywki, kupujesz długometrażową deskę do prasowania na głupie godziny przyjemności i załatwiasz jeszcze sratkę na której uśmiechasz się jak żona wypomina Ci jaka to wielka rzadkość, jakie to niesamowite że w końcu coś zrobiłeś, że tylko raz w życiu była na randce...
Wielbi ubaw po pachy z tym rozrywkowym budżetem. Boki zrywać normalnie. Koń padł ze śmiechu jak mu to opowiedziałem. Wyciągnął kopyta i walnął w kalendarz.
Seks
Nie staje mi. No i co ja zrobię? Po prostu czasami nie staje i już. Sobie myślę "normalne, zdarza się, jesteś stary, źle się odżywiasz, nie ćwiczysz to... nie staje". Nie jest z czego się śmiać i radować ale też nie była to dla mnie tagedia. Do czasu kiedy ona nie zaczeła wpędzać mnie w poczucie winy za nie udany seks. Zakrywa swoje ciało i mówi że wie że jest przydka, ze jest nie podniecająca, nie atrakcyjna, że pewnie teraz oglądam się za młodszymi jędrniejszymi ze starczacymi cycuszkami i miękką gładką pupą... (te ostatnie to sam dodałem bo się rozkręciłem).
No to się biorę za siebię, głodzę, podniecam i głodzę, wszystko po to aby udownidnić jej że to nie tak, że mnie podnieca (bo tak jest). i wtedy mamy seks taki że pół mieszkania eksploduje. I czy jest wtedy dobrze? nie... je normlanie do czasu kiedy mi następnym razem nie opadnie.
Każde podejście to stress napięcie i... i zygać mi się chcę. Normalnie zdrowo mam ochotę ją obrzygać i utaplać w moich wymiocinach.
Swoja drogą to jestem kurde facetem i tak - mam ochotę na młode jędrne ciałko. Aż mnie coś skręca na samą myśl. Jak starą, wysniętą brudną szmatę z której podczas wyżymania jednak kilka kropel słodkiego soku wypływa. O tak! Wziąłbym jakaś młodą lekką, drobną mała błękitnooką i wystraszoną i ostro zerżną.
Tak sobie gadam. W blogu każdy odważny. Pewnie bym tak nie zrobił. Jestem lojalny i wierny. Tylko kurwa nie wiem dlaczego. W pracy jest jedna laska której się podobam. Kiedy to pisze to sobie na nią patrzę. Ech...
Radość
Nie mam. Seks to sobie chociaż wyobrażę i zobaczę na video. A radości to sobie nawet nie wyobrażam już.
Jak Ci się żyje aktualnie, jak Ci się powodzi...? bo bardzo jestem ciekawa...^_^
OdpowiedzUsuńGłupio w huj
OdpowiedzUsuń