Strony

poniedziałek, 4 listopada 2019

Duszenie podczas seksu

Stało się. Jestem dusicielem.

Nie wiem jak do tego doszło.
To znaczy... wiem jak do tego doszło, bo tam byłem widziałem i to zrobiłem. Bardziej chodzi mi o to, że nie wiem skąd to się we mnie wzięło. Serio uważam, że to do mnie totalnie nie pasuje.

Lubię dusić partnerkę podczas seksu. 

Ja pierdole — nawet jak to napisałem, brzmi to obco, brutalnie i... obrzydliwie? Serio! Jakby ktoś mi powiedział jeszcze 2 tygodnie temu: "Hej! Mintowy. Ty mi wyglądasz na faceta, który lubi dusić partnerki podczas seksu" to poczułbym silną potrzebę wyprowadzenia tego kogoś z błędu: "Ja taki nie jestem. Ciało kobiety jest świątynią. Brzydzę się przemocą...".

A teraz?... szczerze... jestem trochę przestraszony. Ale zacznijmy od początku:

Jak pewnie wiecie, chodzę z arabką. Jest muzułmanką (ale z tych dobrych) z prominentnej rodziny (ale z tych dobrych). W Polsce studiuje, ale też trochę ucieka. Jest super piękna. Jest drobna, urocza i bardzo zmysłowa. Podczas seksu przygryza swoją dolną wargę. Nie jest łapczywa (cały czas mówię o seksie) ale ma stały nieprzerwany pociąg do doznań erotycznych. Jest jak spokojna rzeka, ale jak wejdziesz do niej, to nagle się okazuje, że nie da się oprzeć tej ilości wody. Po drodze nie ma wodospadów ani kaskad. Po prostu porywa cię stały prąd erotycznego uniesienia, który trwa, i trwa, i trwa. To ona zdefiniowała moją męskość na nowo (dobry materiał na osobny post). I to ją postanowiłem dusić podczas seksu.

Zaczęło się niewinnie od seksu, jaki lubię. Ostry i szybki. Lubie jak mogę nogami się zaprzeć o rant łóżka. Lubię mocno chwycić partnerkę. A gdy partnerka jest drobna, to już totalnie uwielbiam jak leży na brzuchu, chwycić ją za kark prawą ręką, za łokieć lewą ręką i posuwać ją pchając mocno biodrami i dociskając rękoma. Podobało jej się. I choć starałem się ze wszystkich sił, ona twierdziła, że lubi nawet jeszcze ostrzejszy seks. To wtedy po raz pierwszy pomyślałem, że się zakochałem.
A potem ona zmienia pozycję na taką samą, ale tym razem leży na plecach. Prawa ręka zamiast na karku ląduje na jej szyi. W miarę jak seks robi się ostrzejszy, odruchowo zaciska się moja ręka na jej gardle i jej się to podoba. Słysze, że się dławi i jak ze świstem łapie oddech. Widzę, jak jej szyja robi się czerwona i jak wychodzą jej żyły. Dokładam drugą rękę. Ściskam mocno i z każdym pchnięciem dociskam jej drobne ciało do siebie. Pod palcami czuje napinające się mięśnie szyi, ścięgna i elastyczną tchawicę. Czuję jak jej wali serce. A równocześnie odpływam do erotycznej nirwany. Podnieca mnie kontrola, którą mam nad jej ciałem. Ona jest taka drobna, lekka i krucha. Mógłbym jej zrobić tak dużo krzywdy. I ta bliskość tego, jest cholernie podniecająca.

Po wszystkim powiedziałem jej, że ją bardzo przepraszam i że nie wiem, co we mnie wstąpiło. Bardzo się bałem, że faktycznie coś jej zrobiłem. Było to zajebiście podniecające, ale też straszne... a ona na to mi mówi, że byłem zbyt delikatny i że następnym razem mam się tak nie krępować. To, co ja odbierałem jako brutalne duszenie, ona odczuwała jako delikatne przytrzymanie szyi. Nawet pokazała na mnie, jak to odczuwała i faktycznie byłem super delikatny.

Czuję, że zaczyna się dla mnie zupełnie nowa przygoda.

PS Niedotlenienie mózgu intensyfikuje doznania podczas orgazmu.
PSS Obszar w mózgu odpowiedzialny za odczuwanie orgazmu i bólu to w zasadzie ten sam obszar.

niedziela, 20 października 2019

Nic nie mam

Znacie ten dowcip?

Trzech śmiałków pokonało dżina, który teraz spełni ich trzy życzenia. 
  • Rycerz: Ja chcę być najpotężniejszym wojownikiem. 💥Stało się.
  • Mag: To ja chcę być najpotężniejszym magiem. 💥Stało się.
  • Złodziej: Ja to bym chciał, aby mi ręka falowała. 💥Stało się.

Drugie życzenie:
  • Rycerz: Ja chcę władać największym królestwem. 💥Stało się.
  • Mag: To ja chcę władać królestwami w wielu wymiarach. 💥Stało się.
  • Złodziej: Ja to bym chciał, aby mi druga ręka falowała. 💥Stało się.
Trzecie - ostatnie - życzenie:
  • Rycerz: Ja chcę najpiękniejszą kobietę za żonę. 💥Stało się.
  • Mag: To ja chcę mieć cały cherem najpiękniejszych kobiet. 💥Stało się.
  • Złodziej: Ja to bym chciał, aby mi całe ciało falowała. 💥Stało się.
Potem śmiałkowi spojrzeli na siebie i złodziej tak patrzy na piękna zbroje, magiczną szatę, cherem kobiet, królestwa i bogactwa i mówi: "Kurwa, zjebałem".




Ja jestem tym śmiałkiem. Zjebałem. Zjebałem na całej linii. Najdziwniejsze jest to, że dowcip znam od zawsze, jak sięgam pamięcią, to mój popisowy numer, uwielbiam go, zawsze mnie śmieszył, opowiadałem go setki razy, ba sobie go czasami opowiadam. Ale teraz mi się chce płakać. Dokładnie jak ten złodziej, w czasie kiedy inni realizowali swoje marzenia, ja kurwa zajmowałem się jakimiś pierdołami. 

Nie mam rodziny. Zainwestowałem swoje emocje ostatnich kilka lat w związek i wychowanie dziecka, które nigdy nie było moje i nie będzie. Mimo że wiedziałem, że to bez sensu, bo wiedziałem, że nie będziemy razem. Ja pierdole. Czasami jak z córką odrabialiśmy lekcje, to chciałem ją pierdolnąć w te jej łepetynę — teraz sam siebie pierdolnąłem. Uważam, że nie byłem idealnym tatą, ale mieliśmy swoje chwile i wiem, że wywarłem na nią bardzo ważny wpływ. Te kilka lat razem trafiło na bardzo ważny okres jej życie, w którym potrzebowała mnie i to najważniejsze zadanie zrobiłem. Jestem naprawdę dumny z siebie. Wiem życiu, nie popadnie w patologię. Jest mocna, poradzi sobie z wieloma rzeczami. Ma 13 lat i już zarabia na robieniu prostych stron internetowych. To ja ją tego nauczyłem. Ale teraz nic z tego nie mam. Nie będę patrzył, jak wkracza w dorosłość, jak się zakochuje, rozwija zawodowo, duchowo, intelektualnie, kulturowo, zakłada własną rodzinę i nie będę bawił się z wnukami. 
Nie dokonałem cudu czy coś, nie odpierdoliłem zajebiście dobrej roboty. Ale oceniam się na dobre 3+. Przypomnę, że porównujemy tu do opcji, w której ktoś w ogóle nie chodzi do szkoły (rozumiecie metaforę?)

Nie mam majątku. Mieliśmy mieszkanie. Ona oczywiście zarabiała więcej. Ja się składałem jakieś 40% do budżetu domowego, chociaż to trudno wyliczyć. Żona zabierała cała moją kasę i wydzielała mi na rozrywkę i jedzenie w pracy, a potem ona płaciła wszystkie rachunki i zajmowała się ogólnie budżetem domowym. Wygodne dla mnie, ale... nie róbcie tak.  
Czasami traciłem pracę i wtedy przez miesiąc nie było kasy. Albo zarabiałem mniej. To pewnie obniży ten procentowy udział w budżecie domowym. Ale z drugiej strony żonka miała inny standard życia: jedzenie na mieście, zdrowe jedzenie (szacuje, że wydawała na jedzenie w pracy 3 4 razy więcej niż ja), masaże, psycholog, sporo też wydawała na leczenie i lekarstwa. Więc ona więcej wydawała na swoje życie z "naszego" budżetu rodzinnego. Dlatego trudno to wyliczyć. Ale przyjmijmy pesymistyczne obliczenia, że dokładałem, się do budżetu w 30%. A to oznacza, że dołożyłem się do spłaty kredytu 35 tysięcy. Nie mam tej kasy. Nic nie ma. Nie mam mebli. Mam prawie 40 lat i przez całe moje życie nie zebrałem żadnego majątku. Nie mam oszczędności.  

Nie mam więzi. Przez to małżeństwo mam dalej do swojej rodziny. Mam słabe relacje z kolegami. Mam w sumie jednego przyjaciela, ale cała reszta świata to nawet nie są koledzy. Znajomi bardziej. No nie jestem jakimś kurwa towarzyskim gościem. Kiedyś byłem. Ale przez ostatnie lata budowałem relacje z córką. No i teraz jestem sam. Sam. 

[dramatyczna przerwa]

Samotny goły facet. 

[druga dramatyczna przerwa]

Ale wiecie co? No właśnie... nic nie mam. Nic nie mam! Nic mi nie ciąży. Nie mam bagaży i nie mam problemów. Jestem wolny. Czuje się lekki i przejrzysty. 

Albo... to jakiś pojebany antydepresyjny mechanizm obronny mojego mózgu. 

sobota, 19 października 2019

Jestem ćmą

Noż Kurwa Mać!
Ja pierdole jakie to wszystko jest popierdolone.

Krótkie streszczenie: do 21 roku życia byłem super nieśmiały. Dopiero jak naczytałem się poradników o NLP nabrałem pewności siebie i BOOM - poderwałem najfajniejszą laskę na uczelni. Była w końcu modelką i to nie byle jaką. W tamtych czasach dobre modelki dostawały kontrakt zagraniczny. Agencja opłacała mieszkanie w Paryżu i umawiała im sesje zdjęciowe i pokazy mody. Wysłali ją tam gdy miała 15 lat. Mieszkała z drugą koleżanką i fotografem, który wtedy był w moim wieku a teraz jest pewnie zdziadziałym staruchem.  Zaciągnął ją do swojego pokoju i przeleciał. A potem kolejny raz i kolejny. I tak przez kilka miesięcy kontraktu gwałcił 15 letnią polkę, moją przyszłą narzeczoną, która nie potrafiła nic w tej sytuacji zrobić.

Spędziliśmy ze sobą 8 lat.

Potem wiecie co się działo bo zacząłem tego bloga. Poznałem moją obecną (jeszcze) żonę. Kiedy zaczynało między nami być dobrze (mniej więcej jak przestałem pisać na tym blogu) odwiedziła swojego obecnego chłopaka z którym kręciła aby mu oznajmić ze z nimi koniec. On był bardzo wyrozumiały, dał jej pigułkę gwałtu i ją, kurwa, przeleciał. Zerżnął ją. Moją przyszłą żonę. Dowiedziałem się o tym kilka tygodni później.

Rozpaczy nie było końca przez kolejnych kilka lat.

A teraz co? Rozwodzę się i poznaje nowe dziewczyny. I jest taka jedna, którą nazywam arabską księżniczką. Jej rodzina kiedyś miała sporo władzy więc nazwa adekwatna sobie pomyślałem. Romantycznie i egzotycznie. Dokładnie tak jak lubię. Jest muzułmanką ale niezbyt wierzącą. Mi to odpowiada ale pewnej grupie religijnych fanatyków się to nie podobało więc ją grupowo zgwałcili.

KURWA!

Po pierwsze - co się dzieje z tym światem?! Żygać mi się chce. Jestem fajnym facetem i nigdy w życiu nie spotkało mnie nic strasznego. Dlaczego tyke zła musi być na tym globie.
Po drugie - czy ja mam jakieś zboczenie? Mam jakiś radar zgwałconych lasek i kręci mnie jak strzałka radaru wychodzi poza skalę? Czy mnie pojebało?

Każda jedna laska na które mi zależało w życiu miała jakieś traumatyczne przeżycia przez co ma nasrane w głowie i zasrywa swoim psychogównem moje życie, a ja jak jakiś pierdolony fekalista taplam się w tym wszystkim. Kocham moją arabską piękność. Chce z nią być. Chce mieć z nią dzieci.

Kurwa...