Raz aby spotkać się z moją kochanką zorganizowałem spotkanie literackie. Kilka osób które przeczytało pewną książkę spotyka się i gada o niej. Zaprosiłem kilku znajomych którzy wiedziałem że zaproszą Kubę. Ja sam "rozchorowałem się" tuż przed spotkaniem. Kuba pojechał na spotkanie a ja spędziłem ten czas cudowanie z jego dziewczyną. Taki przebiegły jestem.
Ostatnio poznałem przez serwis randkowy osobę o podobnych zainteresowaniach literackich co ja. Dziewczynę (Aga) nie interesują randki ale chętnie spotkać aby pogadać o książkach. Znowu zorganizowałem spotkanie ale tym razem się zjawiłem. Kuba też. Oczywiście wszystko zostało precyzyjnie przygotowane. Pochwaliłem się Kubie że poznałem ją na serwisie randkowym i wytłumaczyłem mu że ona ma napisane w profilu że nie chce randek a jedynie poznać ludzi o podobnych zainteresowaniach. Oczywiście nie dał wiary i postanowił nas swatać.
Mała dygresja. Rzecz ma się w mieszkaniu Marceliny. Kuba rozmawia ze mną przez gg i głośno relacjonuje Marcelinie.
- Ej! Mint poznał laskę przez Badoo. Czyta te same książki.
- No co ty? Pokaż ją! Będzie z nią kręcił - żywo interesuje się Marcelina
- No ja myślę. On twierdzi że ona jest niezainteresowana ale chyba mu się przyda pobzykać trochę. Ten leszcz żalił mi się ostatnio że nie ma laski - podśmiechuje się Kuba
- Ten leszcz bzyka twoją laskę - w myślach dodała Marcelina. Całe szczęście w myślach bo te słowa aż cisnęły jej się na usta.
To wszystko, cały ten plan aby Kuba mnie swatał z jakąś laską to... to coś niesamowitego. Dokładnie taki efekt chciałem uzyskać. Nie wiem - czasami boję się sam siebie. Chodzi o to aby Kuba myślał że ja myślę o innych dziewczynach. Odwracam jego uwagę tak aby do głowy nie przyszło mu, że ja i jego dziewczyna... no wiecie.
Plan jak plan. Ale reakcja Marceliny! Robi mi wyrzuty zazdrości na wpół żartem a na wpół właśnie serio. Że się zakocham, pójdę do niej, ją zostawię. Przyznam, że sam zacząłem podsycać tą zazdrość - łechce to mojego ego. Ale to były takie na wpół żarciki. Na serio zrobiło się po tym wieczorku. Nie wiedziałem że ta księżnika jest taka bojowa i tak... zaangażowana. Ale po kolei.
Spotkaliśmy się aby pogadać o nowej książce fantasy science -fiction pulp steampunk (niepotrzebne skreślić i tak wam nie powiem w tresce o anonimowość). Aga okazała się znakomitą gospodynie a Kuba o dziwo dobrym wingmanem. Nawet udało nam się nawiązać pewnego rodzaju przyjemną relację z Agą. Wypiliśmy wszyscy trochę alkoholu a potem jeszcze trochę. W sumie było tam z 10 osób. Miała nas odebrać Michalina. Zajęci rozmową nie zauważyliśmy kiedy się pojawiła. Wyraźnie nie spodobało jej się jak w kuchni siedziałem na stole z napełnianym właśnie kieliszkiem wina i ręką Agnieszki na moim kolanie.Kuba był zaledwie w pobliżu kiedy:
- Co ty sobie wyobrażasz? Że możesz tak po prostu zarywać do kogo Ci się żywnie podoba. Taka jesteś? Taka z Ciebie dziwka że do zajętego faceta startujesz.
Blady strach, natychmiastowe otrzeźwienie i wyrzut adrenaliny do krwi sprawił że chciałem wyskoczyć przez okno i uciekać. Powstrzymywał mnie jedynie fakt siódmego piętra. Mógłbym tego nie przeżyć chociaż sytuacja w tej małej kuchni też nie zapowiadała się za dobrze. W drzwiach bowiem stal Kuba i wszystko słyszał.
Po tych sowach nastał ten charakterystyczny moment krępującej ciszy, pełen napięcia które rosło gwałtownie z każdą nanosekudną. Jak eksplozja widziana w slowmotion superczuła kamerą. świat faktycznie zwolnił. Miałem migawki swojego życia przed oczami. Aga nie wiedziała o co chodzi. W oczach Marcysi widziałem zrozumienie dla swojej głupoty. A Kuba? Kuba rozładował sytuację:
- Ależ kochanie. Aga wcale do mnie nie startuje. Musiałaś źle zrozumieć mojego smsa.
Wypiłem duszkiem to wino co mi nalała. Podziękowałem. I poszedłem sobie.