Strony

poniedziałek, 16 lipca 2012

(Nie)zły chłopak

Miałem plan. Możecie o nim poczytać w poprzednim poście http://mietowykochanek.blogspot.com/2012/07/jestem-zym-czowiekiem.html
I jak to zwykle bywa cały plan poszedł do piachu.

Spotkałem się z dziewczyną mojego kumpla. Poszliśmy do kina. Napięcie dawało się wyczuć. Było super, podniecająco, emocjonująco i w pewnym sensie romantycznie. A potem wszystko zjebałem. Siedzimy sobie spokojnie po kinie, gadamy o filmie i jemy sałatkę z kurczaka. No to sobie myślę "Dobry moment aby zacząć gadać o konkretach" Więc mówię
Chciałem z Tobą pogadać o czymś ważnym. Bo widzisz wyczuwam pewne napięcie między nami. Podobasz mi się i chodzą mi po głowie rzeczy z których nie byłby zadowolony Kuba i wydaje mi się że Ty tez masz takie myśli. Mamy w takiej sytuacji ...


Więcej nie dałem rady powiedzieć. Marcysia zaczęła w mało skoordynowany sposób wymachiwać rękoma. Robiła to już wcześniej ale najwyraźniej zestresowany zapomniałem nawiązywać kontakt wzrokowy. Przestałem mówić kiedy ona już wstała ze swojego siedzenia machając rękoma mówiła "Nie nie nie przestań mówić!". Zwróciła uwagę kilku osób z sąsiednich stolików. Zrobiło się niezręcznie. Umilkłem i... zmieniliśmy temat. Ona po prostu nie chciała o tym rozmawiać. 


Mam taką zasadę której się trzymam "Nie będę robił rzeczy na które ta druga strona nie ma ochoty." Fajnie brzmi prawda i pewnie większość z was potakuje teraz głową myśląc że też ma taką zasadę albo że warto by taką zasadę wprowadzić. Gówno prawda. To zwalnia z odpowiedzialności za przejmowanie inicjatywy. Generalnie ta zasada doprowadziła do impasu. 


Wyobraźcie sobie dwójkę napalonych osób które wyraźnie na siebie lecą. Kręcą się w kółko, półsłówka, podteksty, spojrzenia i żarciki. Uśmiechy posyłane sobie jak pocałunki. Rozpieramy się wzrokiem i ukradkiem staramy się pochwycić zapach tej drugiej osoby. Po randce pojechaliśmy do niej. Nie było to w planach ale pod jakimś kretyńskim pretekstem odprowadziłem ją do domu. Ona zaprosiła do środka. Miałem niby coś zabrać i zmykać. I był tam taki moment kiedy przez okno w kuchni wlewało się intensywne światło zaraz po burzy, wiecie - takie światło jakby słońce chciało wynagrodzić te chmury i przelotny deszcze. Światło odbija się jak szalone od stołu, szklanek i rozświetla jej włosy robiąc aureolę a potem wpada w jej oczy i tam zatrzymuje się na chwile dłużej. Nawet teraz jak to piszę łomoce mi serce. Idealny moment aby pocałować piękna kobietę. Taki moment kiedy spowalnia czas i wszystko dzieje się powoli. Ruch ręki muskający policzek, powieka tuż przed tym jak ona spojrzy na mnie, usta delikatnie rozchylone kosmyk zsuwający się z czoła kiedy odchyla głowę. Wziąłem co miałem zabrać i poszedłem do domu. 


Dlaczego? Kurwa dlaczego? Chciałem ją pocałować ale ona "nie chciała". Tzn. chciała ale nie dała mi tego wprost do zrozumienia. Chodzi o to że lubię jasne sytuacje. Nie czuje tej aury tajemniczości. Wolę bardziej określone sytuację. Pogadać o tym wprost, ustalić co i jak. Mało romantyczne - wiem. ALe romantyzm można znaleźć gdzieś indziej. I w zasadzie to nie musi być rozmowa. To może być ten nieokreślony język gestów i spojrzeń. Coś... cokolwiek. Tymczasem marcelina zachowywała się jakby nigdy nic. Z jednej strony daje sygnały że się mną interesuje. Z drugiej nie daje sygnałów "zbliżeniowych".


Mój penis ma taki radar. Nie wiem czy to wada czy zaleta, ale zupełnie jakby on wyczuwał rzeczy których ja nie czuje. Moja była (ta z którą spędziłem 10 lat) nie bardzie przepadała za seksem. A ja właśnie tak i bardzo cierpiałem z tego powodu. Rozsadzało mi krocze. Zepsuta sperma z jąder powodowała depresje z mózgu (to metafora). I czasami M oddawała mi się aby mi ulżyć. Raz na miesiąc? Nie miała ochoty na seks ale widziała że nie jest mi dobrze (a może po prostu miała dosyć mojego złego nastroju). Cieszyłem się jak głupi na to że w końcu zaspokoję chuć. Kiedy jednak przychodziło co do czego i byliśmy już nadzy i ona rozłożona i gotowa jak u ginekologa mój mały wyczuwał, że ona wcale nie ma ochoty i odmawiał współpracy. I czekałem kolejny miesiąc :( Żal jaja ściska. 


Marcelina nie jest pewna. Kocha swojego chłopaka i nie chce go zdradzić. Pogadaliśmy w końcu o tym online. Wcześniej popełniała ten błąd i tym razem ma być inaczej. Ale z drugiej strony chce i prowokuje. W wtedy w kuchni pozwoliła by, poddała by się i było by cudownie. 


Wiem - miałem być złym chujem. Nie wprost powiedziała mi że mogę zrobić krok a ona nie zrobi kroku do tyłu. Napisała że sama jednak kroku do przodu nie zrobi bo to by była zdradza. Takie wygodne podejście bo zawsze może powiedzieć że była bezbronna wobec mojego uroku osobistego, że to poza jej kontrolą, że to ja jej zawróciłem w głowie. Miałem być hujem i miałem wykorzystać dziewczynę, rozwalić im związek, zrobić krzywdę kumplowi. Ech....


Nie zrobię tego kroku. Przynajmniej nie teraz i nie w taki ordynarny sposób. Kiedy spotkamy się na imprezie, wypiję kilka drinków i ona też, i będzie okazja i będzie miejsce to na pewno to zrobimy. Póki co jednak mamy możliwość nie kusić losu i to robimy. Mieszkamy daleko od siebie a gadanie przez FB to nie zdrada prawda. 


Wkrótce ma imieniny. Będzie robić imprezę. Zostałem zaproszony :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz