Mam taką zasadę. Kiedy w restauracji zamawiam jedzenie w menu szukam czegoś czego jeszcze nie jadłem. Czasami chodzę głodny pół dnia bo lodówka jest mimo że pełna nie ma "nowych smaków".
Mógłbym w tym momencie zrobić porównanie do tego, że przez 10 lat zamawiałem to samo ale nie o to mi chodziło. W tej metaforze bardziej chodzi mi o to, że - jak łatwo wyczytać z bloga - przyciągam jakieś sensacyjne kobiety. Zdarzyło mi się ostatnio poznać dość zwyczajną dziewczynę. Przynajmniej takie sprawia wrażenie.
Robię zlecenie dla pewnego anioła biznesu który finansuje fantastyczny projekt. Występuje tam w roli konsultanta. Bardzo przyjemne i dobrze płatne zlecenie. Najpierw spotkanie zapoznawcze w kawiarni. Potem w biurze konkretna praca nad projektem w całym zespole. Zespół to 4 osoby a każdy to specjalista w innej dziedzinie. Ula kieruje całym zespołem, kieruje projektem i przed szefem składa raporty z postępów naszych prac. Ma tyle lat co ja. Ma znakomitą figurę, drobne zmarszczki wokół oczu, radosne spojrzenie i ładny uśmiech (chociaż rzadko się uśmiecha).
Nie ma relacji między nami. Pracujemy. Po prostu koledzy z pracy. Ale wydaje mi się, że lubi mnie. Jest wolna i szuka faceta (to wiem z innych źródeł). Wydaje się taką normalną dziewczyną z normalną pracą szukającą normalnego faceta.
Mam ochotę zamówić coś normalnego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz