Bardzo szybko jak się poznaliśmy przeszliśmy do rzeczy. Rozmawialiśmy online w serwisie do poznawania ludzi (o którym na pewno napiszę w jakimś przyszłym poście). Po kilku zdaniach "czym się zajmujesz" "fajne fotki" "skąd jesteś" "kiedy mam czas a kiedy nie mam" zdradziłem jej, że jestem nowy w tym wszystkim. W tym serwisie, poznawaniu się, umawianiu i randkowaniu. Napisała, że "to dobrze" i zapytała czy jestem "grzecznym chłopcem".
Jak tylko odzyskałem oddech (i śmiałość) odpisałem zgodnie z prawdą, że na takiego wyglądam, tak wszyscy o mnie myślą i że tak się zachowuje, ale że tak naprawdę wcale nie jestem grzeczny. I że mam ogromny nie spożytkowany potencjał niegrzeczności. Gdy napisała, że "jest absolutnie niegrzeczna" odpisałem jej że "jestem gotowy na kurs niegrzeczności" (jak tylko przestałem żuć klawiaturę). A potem jeszcze chwilę rozmawialiśmy o tym jak i gdzie i co dokładnie.
W zasadzie na tym mógłbym zakończyć posta i krótką historię nowo poznanej koleżanki. Potem powstałby tylko jeszcze jeden post z wrażeniami ze spotkania gdyby tylko oto mi chodziło. Bo widzicie - nie tylko o to mi chodzi.
Umówiłem się z nią na randkę. W kawiarni. Wieczorem. Podjechałem autem. Byłem na czas. Ona zamówiła kawę - ja to samo. Słodkiego nie chciała bo jest na diecie. Kiedy ja zamawiałem ona miała wyciągnięta komórkę i coś zapisywała w kalendarzyku. Jest praktyczna, pracująca i solidna. Nie marnuje czasu na gapienie się na moje plecy - podoba mi się. Gdy tylko się pojawiłem z kawą od razu nie tylko odłożyła co schowała do torebki. nie jestem pewien ale chyba wyłączyła telefon - to podoba mi się jeszcze bardziej. Ja zawsze zostawiam swój telefon włączony marząc o tym aby ktoś zadzwonił. Zawsze wtedy mogę spojrzeć na to kto dzwoni i w ułamku sekundy odrzucić rozmowę mówić "będą musieli poczekać" albo "ach... mam teraz coś ważniejszego" :D. Podpatrzyłem to u bardzo bogatego gościa który miał finansować mój projekt. Gość miał mnóstwo roboty a nie tylko znajdował dla mnie czas to jeszcze robił to coś z telefonem co sprawiało, że czułem się ważny dla niego. Teraz sobie pewnie myślicie "co za trick Mint! Super! Dzięki!" albo "co za parszywa manipulacja, kłamstwo, oszustwo". Ani to ani to. Dla mnie to spotkanie naprawdę było ważne i mogłem jej to powiedzieć: "Hej! Słuchaj - to dla mnie ważne spotkanie i Ciebie też traktuje poważnie" a mogę to samo powiedzieć w inny sposób.
Ręce mi się tak bardzo trzęsły, że filiżankę kawy (nie przepadam za kawą) chwytałem dwoma rękoma. Rozmowa była swobodna i z pozoru o niczym ważnym. Na pewno nie rozmawialiśmy o planach dzikiego seksu, ulubionych pozycjach i obietnicach co będziemy sobie robić nawzajem. Zamiast tego opowiedziała mi o swoim rodzeństwie a ja o swoim "stadzie" (przypomnijcie mi żebym kiedyś uzasadnił tą nazwę). Dowiedziałem się o jej karierze szkolnego łobuziaka i nawet przez chwilę rywalizowaliśmy kto był większym rozrabiaką. Oczywiście ona wygrała. Przebiła to, że chcieli mnie wyrzucić ze szkoły za pobicie kolegi.
Najbardziej jednak podobał mi się fragment kiedy mówiła o swojej skorupie (metaforycznej). Powiedziała że ona wie że ma taką skorupę, że się nią otoczyła z tym, że ja tej skorupy nie widziałem. Lekki dystans ale nie skorupa. Pewnego rodzaju odwaga, ambicja (babka jest ambitna) a nawet kozacka brawura ale nie skorupa. Zaraz potem jednak dodała, że wewnątrz tej skorupy jest bardzo miękka i delikatna. Powiedziałem jej coś co do tej pory uważam że było dość trafną uwagą: "Skoro masz taki pancerz to oznacza że z jakiś powodów go potrzebowałaś i dobrze, że on powstał. Z pewnością do teraz Ci się przydaje" (potaknęła zamyślona głową). "Najważniejsze jednak jest to, że nadal masz swoje prawdziwe wnętrze. Bardzo bym się martwił gdybyś je zatraciła" (spojrzała na mnie jakbym był jedynym człowiekiem na ziemi który ją rozumie). Dzięki tej krótkie wymianie zdań wiem, że mam do czynienia z człowiekiem. Mogę śmiało powiedzieć: poznałem dziewczynę. Nie znam jej w całości - ale ją poznałem. Wiem o niej coś prawdziwego. Ba! Powiem więcej - coś intymnego. Ona otworzyła się przede mną i pozwoliła dotknąć (skojarzenie erotyczne jest celowe w tym zdaniu). Teraz mogę się z nią umawiać na lekcje niegrzeczności, dziki seks i dewiacyjne zachowania.
Na koniec spotkania klasyczny fail w wykonaniu Minta. Nie trafiłem, spudłowałem. Schyliłem się aby ją pocałować i zrobiłem to... w policzek kiedy ona chciała w usta. Był taki ułamek sekundy kiedy zbliżałem się do niej ale było już za późno aby zmienić trajektorię :/
Dziewczyny - zasada jest taka. Jeśli facet, na początku znajomości do pocałunku chwyta was w pasie to celuje w policzek. Jeśli ręką sięga do waszego ramienia, szyi lub (mojego ulubionego miejsca na ciele kobiety) okolic ucha to celuje on w usta. Ręka bliżej waszych ust chyba pomaga mu lepiej wycelować (tak mi się wydaje).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz