Strony

środa, 14 marca 2012

Krakowski wieczór szaleństw

Znacie moje hobby (nie - wcale nie znacie) i wiecie że jestem zapraszany na spotkania / konferencje związane z moimi zainteresowaniami (to też nie prawda ale niech tak zostanie). Zostałem zaproszony na właśnie taką imprezę do Krakowa. Całość ustawiła Ola. Tak - ta sama, którą spotkałem w Waszawie na podobnym zjeździe. Ta sama, która przyjechała do mnie na weekend i urządziła mi krwawą łaźnię w sypialni.

Ola zakręciła, załatwiła i zostałem "gościem specjalnym" Krakowskiego Spotkania Pisarzy i Scenarzystów. Zdecydowanie nie zasłużyłem sobie na taki tytuł ale dzięki temu... Ola jako współorganizator została oddelegowania aby zajmować się mną w hotelu opłaconym z kasy stowarzyszenia. Pieprzyliśmy się jak króliki.

Na dworcu opowiedziała mi o opcjach jakie mamy. Spacer tam, jeden drugi pub, kolacja w restauracji "No chyba, że chcesz najpierw zostawić rzeczy w hotelu". Mówiąc to powoli odwróciła wzrok w moją stronę. Jest niska a ja wysoki więc spojrzenie wyszło jej o wiele bardziej zalotnie niż chyba chciał. Chyba faktycznie chciała otrzymać pozory niewinności tej propozycji.

Jestem męski. Jeśli za miarę męskości można by uznać ilość stosunków jakie facet może odbyć w ciągu jednego wieczora to jestem o wiele bardziej męski niż mi się wydawało. Do tej pory nigdy nie zdarzyło mi się mieć więcej niż dwa stosunki jeden za drugim. Z Olą zużyliśmy 6 prezerwatyw. Pieprzyliśmy się jak króliki. Materac trzeszczał, nasze krzyki rozkoszy odbijały się od ścian, szyby w oknach drżały. Reszta świata rozpadała się jak w NeverEndingStory w czasie kiedy w łóżku mieliśmy NeverEndingSex.

6 RAZY!

Moja poprzednia partnerka to była seks bomba. Uosobienie piękna. Do cholery! Była i nadal jest modelką. Symbolem współczesnego piękna, Wysoka, szczupła, wysportowana, zadbana, pachnąca, gładka, piękna. Tak piękna, że siadałem i patrzyłem na nią i już tylko to dawało mi dużo wrażeń. Nigdy jednak z nią nie czułem takiego... może nie tyle podniecenie co chuci. Chęci seksu.

Ola jest niska i jak ułoży włosy, zrobi makeup i założy okulary wygląda niesamowicie seksownie. Tak sekretarkowo korporacyjnie seksownie. Kiedy zdejmie okulary i nie ma makijażu ma zupełnie inna twarz. Zwykłej dziewczyny. A kiedy ma orgazm wygląda jeszcze inaczej. Jakby miała trzy oblicza. Pierwszy jest na pokaz. Drugi jest prawdziwy ale trochę smutny. Trzeci... mam wrażenie, że to prawdziwa ona. I jest wtedy naprawdę piękna. Nie tak piękna jak w mediach czy reklamach kobiety potrafią być piękne. Nie tak piękna jak to tylko photoshop jest w stanie pokazać. Tak piękna, że jaj obraz nerwem wzrokowym wędruje do mózgu, stamtąd autostradą do serca i wnętrzności aby potem przebijać się przez każdy centymetr skóry.

Mówiłem wam, że podnieca mnie podniecenie partnerki. Chyba właśnie dlatego robiliśmy to raz za razem. Ola dochodziła więcej razy niż ja. Jej ulubiona pozycja to (wybaczcie nie znam się na nazwach) kiedy byliśmy twarzą do siebie, ona leżała na placach ja klęczałem okrakiem między jej nogami, ona miała pupę uniesioną na poduszce a ja pieściłem jej piersi, brzuch, nogi, krocze, ręce, szyje i całowałem ją i gryzłem. Po moim trzecim razie miałem wrażenie, że mogę robić to bez przerwy i mogłem zrobić użytek z mojego twardego i rozgrzanego "prętu stali".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz