Strony

wtorek, 31 stycznia 2012

Jednym głosem

Poznałem Weronikę. Oczywiście to nie prawdziwe imię. Wierzcie lub nie ale zrobiłem sobie plik exela z tymi imionami. Część imion będzie nawet prawdziwa. Albo już jakieś było? A może Weroniki imię jest prawdziwe? Nie, nie jest.

Weronika sprawia wrażenia idealnej dziewczyny. Mamy cała masę wspólnych tematów i wspólnych zainteresowań. Dzisiaj rozśmieszyła mnie tak, że opryskałem moniotor piwkiem które piłem. Nadal widzę plamki, których nie zdążyłem jeszcze zetrzeć. Gadaliśmy od 11 do 2 nad ranem. Samo kończenie rozmowy trwało godzinę. Ma podobne poczucie humoru do mojego i śmieje się z moich dowcipów. Pewnie nie każdy załapał za pierwszym razem więc powtórzę bo to fenomen: śmieje się z moich dowcipów. Ma ten sam gust jeśli chodzi o filmy, podobny jeśli chodzi o jedzenie, jest rodzinna, ładna, szczupła i ma piękną delikatną jasną cerę. Jedyny minus jaki widzę to, że pali. A poza tym... idealna.

Jak ją poznałem. Mogę jedynie podejrzewać, że część z was zadaje sobie takie pytanie. Jak ją zagadałem. Co jej powiedziałem. Jak to się stało że przeszliśmy do żartów na temat kładzenia się do łóżka. jak to się stało, że zdradziła mi imię swojej przytulanki (Zbinio).
Zacznę od tego że korzystam z serwisu randkowego. To wygodne i praktyczne i sprawdza się jak na razie. Jestem zadowolony z efektów. Weronika miała zaznaoczne zainteresoania które mnie interesują więc zadałem ją w te słowy: "Cześć. Mamy sporo wspólnych zainteresowań i chciałbym Cię bliżej poznać". Prościej się chyba nie da. Zaraz potem napisałem: "W Poznaniu od czasu do czasu organizuje się spotkania modelarskie* - może się kiedyś wybierzemy?". Chwilę poczekałem i dostałem: "Brzmi świetnie!". I już. Praktycznie to tyle. Potem to już było prosto. Pytania o tematyce którą dobrze znam. Wspólne zainteresowanie modelarstwem*. W poprzednim tygodniu miała sesje. W tym tygodniu jest w domu u rodziców ale na weekend wróci. Mamy iść na sushi.


--------------------
* oczywiście Weronika nie miała wpisanego modelarstwa bo ja się tym nie interesuje. W tym miejscu było coś innego chociaż w pewnym sensie podobne. Rozumiecie - anonimowość w sieci.

Idealna kobieta

Tyle się mówi i pisze o "idealnym partnerze", że więcej się chyba mówi i pisze o tym, że "idealny partner" nie istnieje. Na tym blogu możecie śledzić moją drogę w poszukiwaniu najpierw siebie a potem partnera. Oczywiście zależy mi na tym aby ten partner był jak najlepszy. Ba! Powiem szczerze - chciałbym partnerkę idealną. Wszyscy wiemy, że taka nie istnieje i ja też to wiem.  Podchodzę do tego nieco inaczej.

W nauce jest tak, że są tam teorie (w psychologii, biologii, fizyce...). I uważa się, że jakaś teoria jest najlepsza to nazywa się ją prawdziwą. Nazywa się ją w ten sposób tak długo dopóki nie powstanie teoria która jest lepsza. I wtedy tą nazywa się prawdziwą. Np: teoria ewolucji w środowisku naukowym uznawana jest za prawdziwą mimo, że ma wyraźne i zauważalne braki. Teorie newtonowską uznawało się za prawdziwą nawet jeśli nie sprawdzała się na poziomie molekularnym.
Na tej samej zasadzie ja szukam idealnej kobiety. Każda kobieta której nie znam jest potencjalnie idealną partnerką. Czasami wystarcza mi zdjęcia, albo wiek, albo... no w zasadzie tą to takie dwie rzeczy, które działają bezpośrednio na początku. A cała reszta wychodzi w praniu. Poznawanie nowej osoby do tła mnie sprawdzanie jej idealności.
Nazwijcie mnie niepoprawnym optymistą, ale żyję w świecie pełnym idealnych partnerów którzy czekają aby ich poznać. A ja jestem gotowy to sprawdzić i się przekonać będąc świadomym faktu, że nie ma idealnych ludzi bez żalu, smutku i zawodu odkrywam niedoskonałości.
Uważam / Wydaje mi się że większość ludzi uważa, że gdzieś tam jest jeden, albo co najwyżej kilku idealnych partnerów i go szukają. Dla mnie są ich miliony. Inni łudzą się, że nowo poznana osoba to jeden z nich a ja jestem przygotowany do weryfikacji ich idealności.  Bo dla mnie - i jest to druga rzecz która uważam że wyróżnia moje podejście - nie ma ludzi idealnych i nie idealnych. Świat nie dzieli się tak łatwo. każdy z nas jest gdzieś na skali idealności bliżej jednego albo drugiego końca. I chodzi oto aby znaleźć kogoś bardziej idealnego od innych a nie idealnego samego w sobie.

Podsumowując: Wszystkie niepoznane dla mnie kobiety są potencjalnie idealne. Pozwanie ludzi polega na sprawdzaniu poziomu ich idealności. Teb blog jest też o tym jak ta skala powstaje u mnie.

Wyjaśnienia również chyba wymaga wyraz "Idealna" bo może być myląca dla niektórych. Nie ma czegoś takiego jak obiektywna idealność. Nie ma kobiety idealnej samej w sobie. Dla mnie kobieta idealna siedzi z rozciągniętym swetrze w nocy z soboty na niedzielę i gra w grę komputerową. Dla kogoś innego o tej samej porze idealna kobieta oddaje mu się na tylnym siedzeniu limuzyny, a dla kogoś jeszcze innego kobieta o tej porze śpi bo następnego dnia ma cały dzień zapierdzielania w kuchni na niedzielny obiad.

----
Mała podpowiedź. Jaka osoba - według was - mówi "nie ma idealnych partnerów"? Np. pisze tak w swoim profilu w serwisie randkowym. Oczywiście taka która sama siebie oszukała, że książę z bajki istnieje. A potem książę spotkał się z rzeczywistością i ta robi z niego kretyna i debila. Mam wrażenie że zaraz potem dzieje się najgorsze. Podział na Idealnych i Nie Idealnych nadal istnieje w główce takiej słodkiej idiotki. Podświadomie chyba nadal liczy na księcia ale sama godzi się na facetów gorszej jakości a wręcz zadaje się z takimi aby potwierdzić swój sposób patrzenia na świat. Nie chce dostrzegać odcieni szarości.

Jeśli napotkasz taką kobietę to zrób to co ja mam zamiar zrobić. Obróć się na pięcie i uciekaj jak najdalej się da.

niedziela, 29 stycznia 2012

Nie stanął mi

No cóż. Już wcześniej czasami się zdarzało. I tak bywam. Pewnie nie każdemu. Dzisiaj jednak mam o wiele więcej wymówek niż zwykle.

Kiedy pisze te słowa gruba Ania (pisałem o tym jak się z nią całowałem) śpi teraz w moim łóżku. Tym samy w którym 5 godzin temu miały miejsce bezskuteczne próby zbliżenia. Wiem, że jest zawiedziona i pewnie rozczarowana. Ona chyba bardziej nastawiała się na ten seks niż ja. Generalnie dzień był udany. Podjechałem na dworzec. Przywiozłem. Zrobiliśmy sobie frytki i rybę w cieście - wyszły znakomicie. Obejrzeliśmy film i pomalowałem jej paznokcie (tak - potrafię robić tipsy za sprawą mojej siostry, która bardzo chciała abym pomalował jej paznokcie tak jak maluje swoje figurki). Było sporo całowania, tulenia, ciepłych słówek... a potem ten nieszczęsny... coś - nie wiem co.

A teraz wymówki:

  • Byłem zmęczony i niewyspany
  • Dostałem jakiegoś dziwnego bólu jąder. Wcześniej Ania kilkukrotnie doprowadziła mnie do gorącego podniecenia w jeansach. Przez cały dzień mnie męczyła. Co po chwilę musiałem opróżniać pęcherz. Ktoś kojarzy co to może być?
  • Tłuste jedzenie mi zaszkodziło - frytki i ryba w cieście smażona na głębokim tłuszczu. Nie przywykłem do takiego jedzenia.
  • Podnieca mnie podniecenie kobiety. Ania z powodu swojej tuszy, puszystości trudno się podnieca. 
  • Jej cipka była ukryta pod grubymi wałkami tłuszczu. trudno było operować jej ciałem, przenosić ciężar, pieścić.
  • Ania nie specjalnie się umyła - kiedy robiłem jej ustami czułem zapach moczu i kału.
  • Lubie lubrykaty a Ania nie
  • Ania nie chciała robić ustami a ja to bardzo lubię na początek
  • Zestresowałem się - to miała być moja druga kobieta (chociaż stresu nie czułem)
  • Nie podoba mi się jej ciało
  • Nie kocham jej - właściwie nic do niej nie czuje. Nawet jej nie polubiłem. Nie zaiskrzyło. O mam! Nie poczułem mięty.
Potem zrobiłem jej dobrze ręką ale też z tego nic nie wyszło. Potem tuliliśmy się a ona wykonała gest poklepywania po ramieniu (ależ to było deprecjonujące). Nie przeprosiłem jej. Ona prawie zasnęła. Było ciepło, nago i miło. Podobało mi się. Zrobiłem jej też masaż całego ciała. Podobało jej się. Znalazłem u niej bolący mięsień którym będzie musiała się zając. Nie jestem profesjonalistą ale coś tam wiem o masażu. Na kolacje były kanapki i rozmowy o niczym. Potem obejrzeliśmy jeszcze jeden film tuląc się i zasypiając. 

Czy te wszystkie wymówki mają jakieś znaczenie czy po prostu jestem już stary i "niedołężny". Nie wiem. Poprzednio pisałem o tym, że jestem YESmenem w relacjach. Pisałem też, że jestem obecnie w zupełnie nowej sytuacji i spróbuje wszystkiego. Pisałem też, że czegoś szukam. Teraz już wiem że nie szukam grubej partnerki. A przynajmniej nie szukam Ani. Nie chcę próbować ponownie.  

Na koniec chcę wyjaśnić dlaczego nazywam Anię grubą. To nie jest z mojej strony obraźliwe bo Ania faktycznie jest gruba. Można w ten sposób obrazić osoby które mają wagę w normie a może i lekką nadwagę (jak ja). W branży modowej tym słowem obraża się dziewczyny o BMI w normie. A Ania ma wg. mnie jakieś 150kg. Obrazek po lewej jest jedynie poglądowy. Pewnie mógłbym użyć wyraz w mniejszym stopniu nacechowany pejoratywnie jak pulchna, przy kości, o okrągłych kształtach. I może tak zrobię.

W tygodniu ma przyjechać anioł w skórze diablicy. Ma 157cm wzrostu i 55kg. Jak mi nie stanie to... to już chyba nigdy nie będę uprawiał seksu (i prowadził tego bloga). 

sobota, 28 stycznia 2012

Co ja szukam?

To pytanie (lub podobnie brzmiące) często poda podczas rozmowy z dziewczynami na serwisie randkowym. I jest to dobre pytanie. Jedno z tych kluczowych, które jeśli nie zadaje ona to zawsze ja zadaje. Nie tylko po to aby dowiedzieć się czegoś o niej ale przede wszystkim aby ona wiedziała na czym stoi.
Zwykle odpisuje w kilku zdaniach, że nie dawno zakończyłem długo trwający (10l) związek (co akurat jest prawdą) i że nie szukam stałego związku. Chętnie jednak poznaje nowe osoby, spędzam czas przy kawie czy to chociażby na kręglach. Zwykle w kilku zdaniach. Tutaj mam więcej miejsca więc pozwolę sobie rozwinąć myśl..
Pisałem o tym w drugim poście. Przypominacie sobie tą listę?
Szukam Miętowej Tajemnicy. Wyruszam na poszukiwanie świętego Graala relacji międzyludzkiej. A tan blog ma mi w tej przygodzie towarzyszyć. Wiem że bardzo długo droga przede mną. Są tam obszary które nie jestem wstanie w tej chwili tknąć. Do niektórych tych rzeczy "nie mam serca". Moje serce na razie pompuje tylko krew i nic więcej. Z czasem to się może zmienić a tymczasem skupie się na tych rzeczach jakie mogę zrobić i jakie też dają przyjemność. romans, randki, szacunek, przyjaźń, podrywanie i sex. I tego właśnie w tej chwili szukam.
Ktoś może pomyśleć "Sranie w branie - Mint chce sobie poruchać i tyle. Dymanko mu tylko w głowie a nie randki srandki". Będą zupełnie szczerym to nie potrafię powiedzieć jak jest naprawdę. Być może podświadomość faktycznie wytworzyła tą cała zasłonę dymną, iluzję potrzeb ciepła, serdeczności, szacunku i uznania. Podświadomość zakrzywiła postrzeganie mojego zimnego pustego mieszkania gdzie mogę przez większość dnia nie odezwać się oni słowem bo niby do kogo, A potem ta sama podświadomość kazała mi prowadzić tego bloga i pisać te wszystkie posty opisujące tą całą ideologię poszukiwania Miętowej tajemnicy. Równocześnie podświadomie z mojego umysłu usuwane są wszelkie ślady pomysłu skorzystania z usług prostytutek który w najlepszy i idealny sposób zaspokoiły by ta potrzebę bo taki pomysł zburzył by tą zasłonę dymną. Być może tak jest... będę musiał się nad tym jeszcze zastanowić.

Trzy pytania

Jak umówić się z dziewczyną na randkę. Na tym blogu będę odpowiadał na to pytanie. No... niezupełnie. Będę opowiadał jak mi się udało umówić z dziewczyną na randkę.Takie casestudy. Jak wiadomo jest to pewien przykład który należy się inspirować wykorzystując go w innej sytuacji (w tym przypadku podczas rozmowy z inną dziewczyną może to nie wyjść - to chyba oczywiste.

Miejsce akcji: serwis randkowy badoo.com

O pytaniach na początek pewnie jeszcze będę pisał. Zapytałem się o jej nietypową ksywkę. Powiedźmy. że to była Kawa. Udało mi się zgadnąć, że to od nazwiska.  W profilu miała napisane że szuka "uśmiechu" więc opowiedziałem jej pierwszy lepszy (tutaj akurat był ten gorszy o blondynce i mewie) dowcip jaki mi przyszedł do głowy. Zapytałem czy zadziałało i okazało się że "bardzo" i że jestem w tym bardzo dobry. FYea! "Dziękuję. Cieszę się że mogłem pomóc. Czegoś jeszcze szukasz? Mogę jeszcze w czymś pomóc?" Tak w ogóle to ja jestem bardzo pomocny chłopak. I mam tutaj na myśli że naprawdę pomagam. I jak oferuje swoją pomoc to faktycznie ktoś może poprosić a ja ocenie czy jestem wstanie coś zrobić.
Poza tym jest to pytanie a pytania są dobre. Zapamiętajcie - dużo pytajcie. Zawsze starajcie się swoją wypowiedź zakończyć pytaniem. To takie proste. Ona na to "Szukam wiedzy - jutro mam egzamin". Zaraz potem zaczęliśmy zabawę w zgadywanie gdzie facet może wykazać się swoimi zdolnościami intelektualnymi. "Poczekaj - nie mów mi - zgadnę jaki to kierunek studiów" i zadałem serię pytań "czy to techniczny czy humanistyczny? (techniczny) Czy w pracy będziesz nosiła kask? Czy w pracy będą powstawały budynki? (nie) Drogi? (nie) Instalcje (Tak)" Itd itd... Napiąłem swój muskuł mózgowy i... nie zgadłem. Ochrona środowiska. Nie mają zielone pojęcia o tym przedmiocie zaproponowałem: "Zadam Ci 3 pytania - jak odpowiesz na co najmniej jedno to zdasz". Zgodziła się. Pyt1: "Dlaczego za kilka lat dzieci w przedszkolach nie będą robiły ludzików z kasztanów?" bo szrotówek kasztanowcowiaczek - robaczek zjada liście i zabija kasztanowce i prawdopodobnie wytępi wszystkie w ciągu kilku lat. Nie znała odpowiedzi. Pyt.2 "Dlaczego na dachach nie buduje się ogrodów?" - bo stropy nie wytrzymają ciężaru zarówno kwiatów jak i wody i gleby. Też nie znała odpowiedzi.
Właściwie to nie miałem pomysłu na trzecie pytanie. Zapytałem czy jest gotowa i spontanicznie zapytałem "Umówisz się ze mną?" Zaraz potem w wielkim mintowym stylu, przerażony swoją śmiałością jak jakis szczeniak napisałem... "żartowałem". To bardzo lamerskie z mojej strony :|
Ale ona odpowiedziała że to by było najłatwiejsze pytanie. Trochę się z nią jeszcze podroczyłem pytając skąd wie czy jest najłatwiejsze skoro nie wie która odpowiedź jest właściwa? Ryzyk fizyk - napisała a ja zadałem pytanie po raz kolejny. Odpisała:
  • w takim razie
  • odpowiedź
  • brzmi
  • ...
  • tak!
  • Co wygrałam?
Oczywiście wygrała kawę. 

piątek, 27 stycznia 2012

czwartek, 26 stycznia 2012

Macho i Ciepłe Kluchy

Są dwa rodzaje facetów: Macho i Ciepłe Kluchy. Jest to podział, typologia i jak każda jest nieprawdziwa. Nie ma tylko takich i tylko takich facetów, ale mam nadzieję, że zgodzicie się ze mną, że w większości facetów jest bliżej do jednego albo drugiego typu. Oto przedstawiciele obu gatunków:


To aktorzy z Californication. Jeśli nie widzieliście tego serialu to nie czytajcie dalej - nie ma sensu. Nie zrozumiecie. Jeśli znasz - czytaj dalej.

Macho Hank Moody - to typowy samiec alfa. Lider. Laski na niego lecą. Dobra figura. Indywidualista. Jest zdecydowany i ma swój charakter. Potrafi postawić na swoim. Wzbudza poczucie bezpieczeństwa u kobiet ale równocześnie ogranicza ich swobodę.

Ciepła Klucha Runkle - towarzyski, miły, sympatyczny, uśmiechnięty, ugodowy.Dobry materiał na ojca. Dzieli się zasobami. Dąży do kompromisów. Szanuje kobiety.

No dobra - to przy okazji jest przykład tego jak trudno znaleźć idealnego Macho i idealną Ciepłą Kluchę bo ci panowie nie do końca pasują tam idealnie (Hank chyba też szanuje kobiety na swój specyficzny sposób).

Nasz świat został tak skontrowany, że Macho zawsze będą mieli lepsze szanse rozrodcze. Wierzcie mi lub nie ale tak jest. Tak działają geny. Każda kobieta chce urodzić przywódcę który będzie płodził następnych. Kiedy mówimy o takich rzeczach nagle istotne stają się najbardziej podstawowe rzeczy. A taką podstawą jest to że Macho wcześniej przypierdoli Klusce nim ta zdąży zamoczyć swój ogonem (jeśli wiecie o co mi chodzi).

Jest taki gatunek małp którego nazwy nie pomnę, a który w piękny sposób pokazuje pewien mechanizm. Małpy dobierają się w pary i samice raczej wybierają spokojne małpy które chętnie dzielą się zasobami. Ale w stadzie są też samce Macho które zapładniają samice kiedy Ciepłe Kluchy nie patrzą. Tak to wygląda w świecie tego gatunku małp. Nasz gatunek ma inaczej. U nas jest to jeszcze bardziej pogmatwane i skomplikowane. My mamy kulturę. Zrozumienie tego przekracza moje możliwości więc wybaczcie, że nie rozwikłam w ten sposób zagadki relacji damsko-męskich naszego świata.

Pisze o tym aby się przyznać że jestem Ciepła Kluchą. Ba! W pewnym sensie jestem podobny do Charliego Runkla.   Na pewno bardziej do niego niż do Hanka. Posługuje się imionami postaci a nie aktorów bo i o postacie mi chodzi.

środa, 25 stycznia 2012

Anioł w skórze diablicy

Bardzo szybko jak się poznaliśmy przeszliśmy do rzeczy. Rozmawialiśmy online w serwisie do poznawania ludzi (o którym na pewno napiszę w jakimś przyszłym poście). Po kilku zdaniach "czym się zajmujesz" "fajne fotki" "skąd jesteś" "kiedy mam czas a kiedy nie mam" zdradziłem jej, że jestem nowy w tym wszystkim. W tym serwisie, poznawaniu się, umawianiu i randkowaniu. Napisała, że "to dobrze" i zapytała czy jestem "grzecznym chłopcem".
Jak tylko odzyskałem oddech (i śmiałość) odpisałem zgodnie z prawdą, że na takiego wyglądam, tak wszyscy o mnie myślą i że tak się zachowuje, ale że tak naprawdę wcale nie jestem grzeczny. I że mam ogromny nie spożytkowany potencjał niegrzeczności. Gdy napisała, że "jest absolutnie niegrzeczna" odpisałem jej że "jestem gotowy na kurs niegrzeczności" (jak tylko przestałem żuć klawiaturę). A potem jeszcze chwilę rozmawialiśmy o tym jak i gdzie i co dokładnie.

W zasadzie na tym mógłbym zakończyć posta i krótką historię nowo poznanej koleżanki. Potem powstałby tylko jeszcze jeden post z wrażeniami ze spotkania gdyby tylko oto mi chodziło. Bo widzicie - nie tylko o to mi chodzi.

Całowałem się z grubą dziewczyną

Będzie jeszcze czas aby wyjaśnić co i jak i dlaczego, ale ostatnio wiele spraw przyśpieszyło tak gwałtowanie, że już teraz zacznę opisywać dziewczynę z którą spotkam się w ten weekend. To co jako pierwsze rzuca się w oczy i to co w niej jest najbardziej charakterystyczne to fakt, że jest gruba (naprawdę nie da się ukryć tego faktu).

Już tłumaczę dlaczego tak brutalnie o tym mówię. Tak naprawdę nie jest to brutalne ale tylko tak brzmi. A brzmi tak z powodu kontrastu jaki generuje wizerunek szczupłej kobiety w mediach. Chyba nie muszę tego tłumaczyć. Jeśli na przykład napiszę: "To co jako pierwsze rzuca się w oczy i to co w niej jest najbardziej charakterystyczne to fakt, że jest ruda (naprawdę nie da się ukryć tego faktu)." Po prostu przyjęło się, że rude jest ok a grube nie.

Ja również ulegałem temu trendowi tak samo jak ulegam innym. Noszę spodnie a nie kilt. Wyrzucam niemodne marynarki z szeroką klapą albo z dwoma rzędami guzików. Bo jest taka zasada. Po prostu przyjęło się, że noszenie spodni dla faceta jest ok a sukienek nie. Nigdy nie umawiałem się, nigdy nie oglądałem się i nigdy nie podniecały mnie grube kobiety.

Teraz, kiedy jestem YESmenem związków zgodziłem się n randkę z Anią. Mieszka ona w miejscowości Chraposzewo gdzie daleko jest do każdego większego miasta.  Prowadzi tam salon dla kobiet. Robi tipsy, opala i inne kosmetyczne rzeczy. Przy czym sama nie jest zapaśkana tymi wszystkimi ozdobami. Stosuje bardzo dobrą zasadę: "Upiększać, nie udziwniać". Umówiliśmy się w kawiarni ale okazało się że jest zamknięta. Zamiast poszukać innej zaprosiła mnie do saloniku. Usiedliśmy, zamknęliśmy drzwi, pogadaliśmy chwilę i całowaliśmy się. Najpierw opiszę jak do tego doszło a potem opisze swoje wrażenia.

Ania miała ciasteczka i zrobiła kawę. Usiedliśmy na wygodnej kanapie i gadaliśmy o salonie, sposobach promocji, o jej miejscowości i planach na wakacje. Często się uśmiechała i patrzyła w moją stronę, Dziewczyna jest bardzo bezpośrednia i równie śmiało opowiada o tipsowaniu, impresach, alkoholach jakie lubi i o trudnej sytuacji w rodzinie i chorobach jakie ma (dziewczyny - drobna rada - nie opowiadajcie na pierwszej randce o swoich chorobach... i o problemach w rodzinie też). O swojej tuszy wspomniała raz czy dwa w kontakcie innych rzeczy ale nigdy nie wprost. Szkoda - boje się że to może być jakiś czuły punkt. Co ja pisze... to na pewno jest jej czuły punkt.
Temat rozmowy czasami delikatnie zabarwiał się erotycznie ale jakoś nie miałem śmiałości go rozwijać i chyba go unikałem. No cóż. Jesteś nieśmiały. Poprosiłem o kawę. Powiedziała że zrobi jak dostanie całusa tu (wskazała policzek a ja pocałowałem) i tu (pokazała brodę ale wiedziałem o co jej chodzi i całowaliśmy się długo i namiętnie). A potem zrobiła kawę, Całowaliśmy się jeszcze trochę, i gadaliśmy jeszcze trochę. Macaliśmy się... (interesują was takie szczegóły? w co i jak?)

Jestem zaskoczony tym jakie to było przyjemne. Muszę pamiętać że była to druga kobieta z jaką się całowałem w przeciągu ostatnich 10 lat więc moje wrażenie może być po prostu zachwytem czegoś nowego, ale było bardzo miło. Ania potrafi być bardzo harda, bezpośrednia, silna i konkretna w ruchach. Ale podczas całowania mięknie. Ładnie pachnie. Nie jest łapczywa i nie mieli jęzorem jak łopatą helikoptera. Pozwoliła się dotykać i oparła swoją głową na ramieniu jak ją objąłem. To bardzo wygodna pozycja do całowania. Nasze usta zbliżyły się bez zawahania. Nie wiem jak to się dzieje ale całowanie jest niesamowite. Myślę że wszyscy tak mają że wiedza doskonale jak to robić gdy już to robią. Jakbyśmy to w genach mieli. Delikatnie rozchyliła wargi i wysunęła język. Nasze wargi spotkały się i tak samo języki. Jej był ciepły i słodki... i wilgotny. Poruszały się nierytmicznie i nie synchronicznie. Ale była w tym jakaś melodia. Najbardziej lubię momenty kiedy całe usta się stykają tak że nie ma wolnej przestrzeni na zaczerpnięcia powietrza. Ale lubię jak to trwa chwilkę, sekundę może dwie. Potem zmieniam ustawienie głowy i całuje od nowa. Moje palce również "całują". Wyraźnie wyczułem że podobało jej się (albo załaskotało) jak przesunąłem palcem wzdłuż krawędzi ucha, na górkę za uchem i w dół szyi delikatnie muskając skórę i niżej jeszcze aż do dekoltu pomiędzy te jej piękne duże piersi. Jej skóra była gładka i przyjemna w dotyku.

Jeśli dobry pocałunek jest obietnica dobrego seksu to wiem, że w ten weekend będę się świetnie bawił. Boję się tylko jednego a właściwie dwu rzeczy. Że mogę napotkać problemy podczas stosunku z grubą kobietą natury technicznej. Wybiorę zła pozycję, nie podniosę jej nogi. Jak o tym myślę to chyba jest to nawet zabawny problem. Pewnie będzie jak z całowaniem - instynkt, geny podpowiedzą mi jak to zrobić. Bardziej martwi mnie druga rzecz. Jeśli Ania jest zakompleksiona na punkcie swojej wagi to może zepsuć nawet najmilsze spotkanie. Dla mnie to zupełnie nowe doświadczenie i nowe dostanie. Moja ex była chyba ze 3 razy lżejsza od niej. Pełen nadziei i podniecenia czekam na weekend.

wtorek, 24 stycznia 2012

Dlaczego Kochanek

Zdementuje to od razu. Nie jestem super kochankiem, donżuanem czy Rasputinem. Nie znam się na kobietach, nie potrafię podrywać, nie odczytuje mowy ciała, nie czytam w myślach, nie jestem supermenem w łóżku i nawet penisa mam w średnim rozmiarze. Nie jestem ani super przystojny ani czarujący. Nie ubieram się u Prady i nie wyglądam jak ciacho a zamiast kaloryfera na brzuchu mam bojler. Nie robię hokus-pokus, które robi kobietom wodę z mózgu, galaretę w kolanach i kisel między nogami.

Jestem normalnym facetem i normalnym kochankiem. Borykam się z podobnymi problemami jak wielu innych facetów i mam kilka unikatowych. Ale przy okazji doznaje niesamowitych emocji i wrażeń których niewielu doświadczyło a którymi chętnie się z wami podzielę. Jestem kochankiem bo lubię kochać. Kochać na każdy możliwy sposób jaki możecie sobie wyobrazi... o wy zbereźnicy ;p Nie do końca to miałem na myśli chociaż nie krywam i o tym będzie ten blog. Miałem na myśli te wszystkie rzeczy na które mamy tam mało nazw. Mamy nazwy na wszystko to co jest dookoła ale żadnemu poeci a tym bardziej lingwiście nie udało się opowiedzieć o środku chociaż każdy próbował.
  • Przyjaźń
  • Zauroczenie
  • Szacunek
  • Uwielbienie
  • Podrywanie
  • Uzależnienie
  • Miłość
  • Uzależnienie
  • Więź emocjonalna
  • Relacja
  • Sex
  • Przywiązanie
  • Zakochiwanie się
  • Randka
  • Romans
  • ...
Kolejność jest przypadkowa a lista nie skończona. Wyraz Kochanek pasował mi najbardziej ze wszystkich mimo, że nie oddaje w pełni tego o czym jest ten blog. A jak nie ma idealnej nazwy to wybiera się tą najlepiej pasującą.

Tak naprawdę każdy jest kochankiem bo każdy doświadczył jakiś z tych rzeczy i każdy ma jakieś przemyślenia na ten temat. Gadamy o tym z kumplami i czasami na niektórych forach. Czasami na imprezach przy pełnej zastawie z filiżankami poprawnego wina (tru story). Podejrzewam, że każdy ma ciekawą historię do opowiedzenia. Mi się uzbierało ich dość sporo i dlatego ten blog. I szykuje się ich jeszcze więcej bo z tego punktu w którym teraz jestem... sporo widać i zapowiada się ciekawa wędrówka. 

poniedziałek, 23 stycznia 2012

Dlaczego Miętowy?

Pomysł na założenie tego bloga chodził za mną od bardzo dawna ale to ostatnie wydarzenia spowodowały, że ostatecznie go założyłem. Pewnie będę o nich wspominał nie raz w przyszłych postach więc pozwólcie, że nie będę się teraz na tym skupiał.
Miętowy z kilku powodów:

  1. Nie jest to moje prawdziwe imię. Ba! Nie jest nawet na tą samą literę i nie jest w żaden sposób podobne (nie - nie mam na imię Mietek). Na tym blogu będę ukrywał swoją tożsamość tak samo jak wszystkich osób jakie tutaj będę opisywał. Będę zmieniał prawie wszystkie imiona, przekręcał zawody, wymyślał miejsca spotkań. Czasami wszystko będzie zmyślone.
  2. To od słów "czuć mięte do kogoś" oraz "namiętność". Zamiast tendencyjnego, wyświechtanego Namiętny Kochanek - Miętowy brzmi o wiele lepiej.
  3. Sam nie znoszę mięty i nie znoszę miętowego koloru.  Mam nawet problem z kupowaniem bezmiętowej pasty do zębów (nawet nie wyobrażacie sobie jak trudno znaleźć dobrą nie miętową pastę). I tak z przekory albo w celu nabranie głębi albo w celu nabrania dystansu albo w celu skłamania (p.1) powstał miętowy.
Bo to właśnie będzie blog o miłości, kochaniu, zakochiwaniu, odkochiwaniu, trwaniu w związku, zauroczeniu, seksie, erotyce, romantyczności, budowaniu związku, budowaniu relacji i wielu innych rzeczach jakie zachodzą pomiędzy zakochanymi osobami. 
Najważniejsze abyście zapamiętali, że z tego bloga nie za wiele się nauczycie. Nie po to go będę tworzył. To w zasadzie wręcz przeciwnie. To ja będę się uczył. Postaram się nigdy nie wmawiać wam, że znam się na związkach, kobietach, facetach i zakochiwaniu. Postaram się nigdy nie pisać wam że macie coś zrobić, albo czegoś nie robić. Napiszę jedynie jak ja to widzę i jak to się sprawdza w moim życiu. Od was zależy czy z tego skorzystacie czy nie. Nie wierzę w to że ludzie to głupie płazy o prymitywnych mózgach. Jeśli to czytasz to znaczy, że masz bardzo zaawansowany organ myślowy. Potrafisz się uczyć i podejmować decyzje w oparciu o swoją wiedzę. To ty jesteś ekspertem od swojego życia a inni co najwyżej mogą Cię wyposażyć w wiedzę. 

Teraz jak to już napisałem to znalazłem jeszcze jeden powód dlaczego Miętowy. Sporo widziałem w sieci materiałów w tym temacie. Pisane są przez sfrustrowanych facetów, napalonych maczo albo niedojdy. Ciągle spotykam dziewczyny które miały do czynienia z kretynami a potem wypisują głupoty i szerzą krzywdzące opinie o facetach. Ja chce być normalnym facetem i chciałbym pisać o czymś zdrowym, pięknym i dobrym. Wiecie... taki świeży powiew. Świeżość mięty. 

PS: Proszę nie zdrabniać tego do Miętus.