Strony

niedziela, 12 lutego 2012

Idealny związek

Jak skończyłem 21lat miałem już dość bycia prawiczkiem. Zdarzyło się kilka rzeczy które sprawiły że nabrałem śmiałości na tyle aby zaczepić i wystartować do fajnej laski. Było to na wyjeździe szkoleniowym organizowanym przez nasza szkołę połączonym z kajakami. Było tak fajnych kilka dziewczyn ale jedna przykuła moją uwagę. Zakochałem się kiedy drugiego dnia wszedłem do pokoju gdy była już ubrana w obcisły struj do kajaków (nie wiem czy jest taki strój - fabrykuje fakty aby zapewnić anonimowość - obcisły struj i przebieranie jest jednak prawdą). W takich sytuacjach Mint zachował swoją zimną krew i bez krygacji zagadał: "Cześć. Mogę przy tobie zdjąć ubranie?" a ona na to "Jasne - jest przyzwyczajona z powodów zawodowych". Chciałem ją zbić z tropu a tymczasem ona zbiła mnie.
Wspólnie w kajaku mogliśmy pogadać. Pracowała jako fotomodelka, była w kilku reklamach, billboardy a nawet pracowała za granicą. TAKA LASKA! Tak wiem. Do tej pory nie mogę uwierzyć. A wtedy to było... ja zawsze mówiłem że takich lasek nie ma. Że to wszystko photoshop. Ona wyraźnie była mną zainteresowana więc szedłem za ciosem.
Na impresie tydzień później upiłem się i całowaliśmy się. Kolejne spotkania. A miłość rosła od pierwszego dnia. Zrobiliśmy to i pierwszy raz nie była taki najgorszy. Przy kolejnych razach zdarzyło jej się rozpłakać w łóżku ze szczęścia. Byłem mistrzem, championem świata. Jak Conan barbarzyńca stałem na szczycie wzgórza usypanego z czaszek z nią przytuloną do mojej nogi. Seks był normalny - różny. Lubiłem eksperymentować. Robiłem z paska od spodni uprząż. Robiliśmy to na klatce schodowej, w aucie w mieście, w parku...Ona lubiła długo i delikatnie ja szybko i ostro ale jakoś się dogadywaliśmy.

Zawsze jednak ja chciałem częściej ale jakoś się nie dało. Ona nie miała czasu. Miała prace. Nie mieliśmy gdzie bo to mieszkanie studenckie. Jak wziąłem osobny pokój to że łózko mam za małe. Albo że po prostu zmęczona jest.

Stworzyliśmy prawdziwie szczęśliwy związek. Nie znam tak udanego związku jak nasz. Wiem - zakrawa to na kpinę wiedząc że się rozstaliśmy, ale nadal tak uważam. Oparliśmy go na pełnej szczerości otwartości. Przyznałem się jej że lubię masaż prostaty, że mógłbym się całować z facetem. Ona powiedziała mi o swojej nieprzyjemnej przeszłości z fotografem który... nie wiem czy jest nazwa na to. Miała 15 lat i zachowywała się prowokacyjnie, zaczepiała go i bawiła się w podteksty. On to najpierw wziął na serio a potem wziął ją. I to jeszcze tak że jej się nie podobało. Ale była młoda i nieśmiała więc się nie opierała. Do tego jeszcze faktor pracy dochodzi gdzie on był fotografem a ona modelką.
Tak. Ufaliśmy sobie. Jak ktoś nam się inny podobał mogliśmy o tym pogadać.

Byliśmy dla siebie wyzwaniem intelektualnym. Wspólnie pracowaliśmy i rozkręcaliśmy biznes. Czytaliśmy książki i uczyliśmy się nawzajem. Często w pracy radziłaś się mnie jak coś zrobić. Jak załatwić sprawę z klientem. A ja podsyłałem jej moje teksty do sprawdzenia. Dzieliliśmy obowiązki w domu i pracy. Co tydzień mieliśmy czas na siebie. Chodziliśmy na randki.

Wspierałem M. w jej hobby które zarzuciła i dzięki mnie znowu zaczęła tresować psy. Teraz jej hobby to coś więcej niż pasja. To spora część jej życia. Występuje na targach, pisze artykuły do prasy. Pomagałem jej założyć bloga, wybrać psa, dużo gadaliśmy o psach, dam się wielu rzeczy dowiedziałem, jeździłem patrzeć na treningi. A ona wspierała mnie w moim hobby. Znaczy... nie przeszkadzała w nim.

Znakomicie się dogadywaliśmy w każdej sprawie. Nie było ani razu jakiegoś trudnego tematu który któreś z nas bało się poruszyć. A każda rozmowa przebiegała raczej spokojnie mimo że z emocjami. Słuchaliśmy siebie, swoich racji i argumentów. Zawsze znajdowaliśmy rozwiązanie, kompromis lub propozycje do zrealizowania i sprawdzenia.

Szanowaliśmy siebie nawzajem. Dbaliśmy o swoje dobro. Codziennie miziałem jej stopy i tuliłem do snu. Głaskałem tak jak lubi. Pocieszałem i wspierałem jak miała zły dzień (bardzo rzadko miała). Byliśmy dobrze dla siebie.

Seks był. Ona zawsze miała orgazm a w połowie przypadków mieliśmy go równocześnie.

Możecie sobie myśleć, że koloryzuje. Ale ja byłem w tym związku i był idealny. No... przynajmniej to co opisałem do tej pory.

O tym jak się wszystko posrało i dlaczego się rozeszliśmy... innym razem

3 komentarze:

  1. Już nie mogę doczekać się ciągu dalszego. Czekam z niecierpliwością jak to się potoczyło, że się schrzaniło.
    Początek miłości opisałeś bardzo fajnie.:)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Ha! I tutaj Cię mam JanDzban. Bo początek miłości faktycznie był super. Ale to co opisałem trwało długie lata. W zasadzie opisałem prawie cały nas związek. WIem że wiele osób tak czuje tylko przez pierwszy rok, dwa trzy. Nam się udzieliło na 7-9 lat.

    Końcówka może być rozczarowująca :/

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale ja nie napisałem, że tylko początek był fajny. "Nie masz mnie".;)
    Czekam po prostu na ciąg dalszy.:)

    OdpowiedzUsuń