Strony

środa, 15 lutego 2012

Stanął mi!

Walentynki minęły mi na pracy. Spotkanie z klientem spowodowało, że mam sporo zadań do wykonania. I tak na przykład musiałem z edytować ponad 100 zdjęć aby zmienić oświetlenie zdjęcia z ciepłych barw na zimne aby pasowały do strony internetowej klienta. Aby to zrobić zastosowałem filtr.... co? Nie chcecie o tym czytać?

No dobra. Opowiem wam jak mi stanął :D Młoda przyjechała do mnie popołudniu. Tak. Młoda. Mimo, że powiedziałem jej, że ten związek nie ma przyszłości i mimo, że przyjęła do to wiadomości i wie o tym doskonale to jakoś nie miała problemów aby do mnie wpaść w ten dzień. Pisałem o tym.

Ostatnio dziewczyna przechodzi ostre zmiany. Ma bardzo niskie poczucie własnej wartości. Gadaliśmy o tym online i mieliśmy pogadać na żywo bo to lepiej. Jak ona coś napisze to połowy nie rozumiem. Kilka przykładów:

Mruk, mruk, a ja już troszkę sobie w tej swojej zabałaganionej główce chyba poukładałam i chyba wiem czego chcę tak serio-serio. Napisałam, że chcę pozapominać, etc - bzdura, nigdy nie zapomnę i nie chcę zapomnieć najwspanialszego okresu w moim życiu  I nie! Nie wspominam tego jako błąd, czy cokolwiek takiego. Pech, że wtedy uciekłam od niego, ale to wszystko razem nie było błędem. Dzięki tamtemu... ja bardzo chciałam stać się lepsza, nadal chcę. A nawet najlepsza  I gdybyśmy wtedy się nie rozstali, to ja bym miała gdzieś czy jestem lepsza, czy gorsza, czy cokolwiek - tyle tylko, że gdzieś po drodze zgubiłam tę "chęć do wszystkiego" i zaczęłam się odrobinę użalać, a to już konkretnie be. 
Ja chcę się... "odzołzić"  Przestać być tą wredną, rozmemłaną dziewuchą, która nie wie nic o wszystkim, co jej bezpośrednio dotyczy, i jej wszystko obojętne  Serio - po prostu chcę żyć. Tak wiesz... pełnią wszystkiego, jak Ci wszyscy steampunkowi bohaterowie z togo mojego uwielbionego Wolsunga rodem ;] Chcę robić dużo i szybko, żyć chwilą, nie patrzeć na to, co było. I w sumie... nie jesteś mi do tego potrzebny...

Ale i tak fajnie mieć kogoś, kto czasem da mentalnego kopniaka na zapęd, jak znów mi się zapomni o tym wszystkim 

---

nie znałeś mnie np półtorej roku temu ;] Ja dopiero sobie uświadamiam jak bardzo się od tamtej pory pozmieniałam  I wiesz co? Chyba takie uświadomienie sobie co się zmieniło już jest sporym krokiem naprzód  
No-no ;] Ja też jestem za rozmową we wtorek  Brakuje mi rozmów w 4 oczy (choć nigdy w tym dobra nie byłam przy osobie, która mi się podobała, ale myślę, że tym razem jestem zbyt podekscytowana "odkryciem", żeby dać sobie odebrać chęć do mówienia 

---

 I ha! Wiesz co? Serio naprawdę potrzebuję kopala w dupala, żeby wziąć się za siebie, bo mameja się ze mnie okropna zrobiła. Widzę to teraz dopiero i choćbym miała sobie żyły poprzegryzać to nie dam samej sobie resztki tego entuzjazmu stłamsić, który jeszcze do niedawna aż mnie roznosił po wszystkich ścianach internatu i obrzeżach ZG ;]


---

A ja siebie kiedyś średnio lubiłam, a teraz tak patrzę z perspektywy czasu, że teraz to mam powody do nielubienia siebie, ale kiedyś... ha! Ale właśnie! To tylko powód do tego, żeby spróbować do tego wrócić. Z jakimiś tam więcej doświadczeniami, ale wrócić do tego entuzjazmu i tego zarażania nim, jak to mi się zdarzało 

Zachowałem oryginalną pisownie oraz chronologię. Ona nigdy nic nie mówi wprost. Rzadko kiedy też mówi o tym co ona lubi, co ona ceni, co dla niej jest ważne. Wszystko poprzez pryzmat innych osób. W ogóle to bardzo skomplikowana osoba. Jeszcze spor zmian przed nią.

Jak tylko się zjawiła od razu zaczęła się całować, miziać i łasić <sic!>. Nic nie chciała jeść. Pogadaliśmy tylko trochę. Za moją namową przestała mówić że ma niską samoocenę i zastąpiła to niskim poczuciem własnej wartości. Zmiana kosmetyczna ale to słowa kształtują naszą rzeczywistość. I samo ocena może być raczej tylko niska. Do tego słowo ocena ma już samo w sobie spory negatywny ładunek. A poczucie własnej wartości bardziej nas dotyka i łatwiej sobie wyobrazić wysokie poczucie.

Nie lubię jak dziewczyna która siada mi na kolanach i drażni mojego penisa ma niskie poczucie własnej wartości. To mnie obraża. Że co ja jestem? Że godzę się na spotykanie z kimś bezwartościowym?

Rozmowa trwała z kilka minut. Tylko tyle wytrzymała. Powiedziała że ją pociągam i że nie może przy mnie usiedzieć. Usiadła okrakiem na mnie na kanapie i całowaliśmy się długo. Bardzo udana pozycja w jej przypadku bo jest nieco niższa. Dzięki takiej pozycji mogłem całować i lizać jej szyję, dekolt i piersi. Doszła. Serio! Miała orgazm ze spodniami na sobie. Nawet nie zbliżyłem się do jej słodkich ogrodów. Nagle zaczęła się wić, wyginać, jęknęła i wpiła pazury w mój kark. Straciła kontrolę. Obłęd w oczach, wzrok jakby za mgłą, agresja w ruchach. Poszliśmy do sypialni. Nasi znajomi mieli się zjawić u mnie 2 godziny później. Szybko wylądowaliśmy bez ubrania w łóżku. Pierwsza gumka została zmarnowana bo się wystraszył chłopak. Zauważyłem że jak tylko pojawia się gumka w grze ona koncentruje się na penisie i swoim różowym sekrecie a zapomina o mnie. Kazałem jej olać sflaczałego i zająć się mną Nie zastanawiała się wcale i wróciła do tulenia, całowania i miziania. Pozwoliła się dotykać i ... pozwoliła zrobić mi ustami. Delikatnie i spokojnie przystąpiłem do dzieła. To był jej pierwszy raz jak ktoś robił jej ustami i trochę się tym brzydziła więc nie chciałem jej wystra.... boom! Jak tylko "poczuła miętę" odchyliła głowę do tyłu, piąstki opadły jej bezradnie obok głowy na gęstych i dłuuuuugich włosach. Mogła jedynie unosić swoje biodra. Pozwoliłem jej samej dozować doznania podnosząc i zbliżając swój kielich rozkoszy do moich ust i języka. Po chwili biodra były stale w górze a ona wiła się jak węgorz. Po raz pierwszy słyszałem jak jęczy - zupełnie jak nie ona. Delikatna, dziewczęca i rozkoszna. Doszła po raz drugi.

Uwielbiam jak kobieta czuje rozkosz i chyba nic mnie tak nie podnieca jak szklice oczy, rozchylone wargi, rytmicznie unosząca się klatka piersiowa i wzrok z niekontrolowaną niechęcią jak tylko zatrzymasz pieszczoty choćby na ulamek sekundy. Wzrok który mówi: "Ej no! Wracaj! Co jest! JESZCZE! RÓB DO CHOLERY RÓB!". To dla mnie bardzo szczęśliwy moment. Serio. Odczuwam wtedy coś w rodzaju dumy, radości, szczęścia. Takie samo jak po raz pierwszy udało mi się jechać na rowerze, albo jak uda się zrobić nowy trick na deskorolce, albo jak uda nam się zdać test na uczelni albo jak zdobędziemy jakąś nagrodę, wyróżnienie. Po prostu nie sposób się nie uśmiechnąć. A jak kobieta ma rozkosz i to ja to zrobiłem to po prostu papa mi się śmieje.

I penis twardnieje.

Młoda ma to do siebie, że woli dawać niż dostawać. Wyczułem, że ma poczucie dawania więc pozwoliłem jej na to. Robi dobrze. Młoda potrafi naprawdę robić dobrze ustami. Mój penis nie jest ani mały (nie mam kompleksów) ani duży (nie ma się czym chwalić). Jest normalny. Jak patrze na różne statystyki, badania i porównania to zawsze mieści się w średniej. Ona mieści go całego i ssie i pociera językiem i ślini i pozwala pchać biodrami. Nie robiłem tego bo... jak mało co podnieca mnie to do tego stopnia, że wystarczy chwila, kilka pełnych głębokich pchnięć i wylewa się ze mnie fala wrażeń. Krzyczałem i sąsiedzi tego dnia na pewno wiedzieli co się u mnie dzieje.
Po czymś takim poczułem że mój średniak jest napięty jak struna i jakby go trącić to może by wydał jakiś dźwięk. Nie sprawdzałem tego. Gumka, chwila z celowaniem i eksplozja rozkoszy! I to nie u mnie. Młoda oszalała. Jaj pazury już wcześniej drapały moją skórę ale teraz myślałem, że ją ze mnie zedrze. Byłem tak podniecony, że wiedziałem, że to długo nie potrwa. Ale jej też niewiele brakowała. Doszliśmy równocześnie. Chociaż ona miała dłuższy niż ja. Chyba - bo w zasadzie nie odczytuje jej jeszcze za dobrze.

Całość trwała ponad godzinę. Było super.

Właśnie w tej chwili rozmawiamy na FB. Umawiamy się następny raz. Ostrzejszy raz :D

3 komentarze: